niedziela, 23 listopada 2014

Chapter XXXVIII

*****
+18

Alison P.O.V.

     Uchyliłam powieki przenosząc swój wzrok na otwarte okno przede mną. Wiatr łagodnie poruszał firanką odchylając ją, przez co mogłam zobaczyć kawałek ściany i znajdującego się tam okna. Zamrugałam chcąc wyostrzyć obraz, jednak po chwili zrezygnowałam i na nowo je zamykając.
     Od kilku dni, nikt nie wchodził do mojego pokoju, chyba, że po to, aby przynieść jedzenie, które i tak nietknięte zabierają z powrotem. Nie patrzyłam na osoby, które przychodzą. Słyszę, że coś do mnie mówią, jednak nie mam siły, ani chęci na to, aby zrozumieć poszczególne słowa. W końcu zrezygnowani sami wychodzą...
     Wiem, że kilka razy był tutaj wysoki blondyn o niebieskich oczach. Podświadomie czuję, że nic mi nie zrobi, że jest dla mnie ważny, jednak nie potrafię się przełamać i skupić na nim swojej uwagi. Często siedzi na skraju mojego łóżka i... milczy. Wpatruje się we mnie, a ja wpatruje się w ścianę obok mnie. Wydaje mi się, że czeka aż się ''obudzę''. Problem w tym, że nie chcę się budzić. Tutaj czuję się bezpiecznie, tutaj nikt mnie nie skrzywdzi... tutaj ONI mnie nie znajdą.
     W pokoju robi się ciemno, co uświadamia mnie, że mija kolejny dzień. Kolejny dzień bez mojej reakcji. Drzwi cicho się otwierają, a do moich uszu dobiega strzępek rozmowy.
-... jeść. Zgodziłem się na pańską prośbę, ale muszę ją podłączyć do kroplówki. Inaczej... umrze z głodu.
- Czy jest jakaś szansa, że się odezwie?
- To może stwierdzić jedynie psycholog. Przykro mi.
     Otwieram przymknięte oczy, kiedy czuję, czyiś mocny uścisk. Szarpię ręką, próbując się wyrwać nieznanej mi osobie. Uchwyt znika, a jego miejsce zastępuje ciche westchnięcie pełne rezygnacji.
- Proszę zawołać pańskiego kolegę. Tego samego, który ją tutaj przyniósł po mojej ostatniej wizycie.- mówi mocny i zachrypnięty głos należący do mężczyzny. Drzwi wydają z siebie ciche kliknięcie a ja spanikowana uświadamiam sobie, że zostałam sama. Z nieznajomym.
     Do oczu napływają mi łzy, staram się oddychać głęboko, jednak to nie ochrania mnie przed paniką. Zaciskam mocno ręce, a ciało zaczyna drzeć... Błagam zabierzcie mnie. Nie pozwólcie mu mnie skrzywdzić...
     Drzwi ponownie się otwierają, a ja mogę zgadywać, że w pokoju znajdują się teraz trzy osoby. Trzy całkowicie obce mi osoby.
- Zaczyna wpadać w panikę, proszę ją przytrzymać za ręce.- odzywa się ten sam mocny głos. Kroki zbliżają się do mnie, a po chwili zauważam wysoką i szczupłą sylwetkę szatyna. Niebieskie oczy chłopaka przepełnione są bólem i zmęczeniem. Jego twarz, jest całkowicie szara i wyprana z wszelkich emocji. Uśmiecha się do mnie smutno i powoli podnosi rękę.
- Alison...- mówi cicho, podchodząc. Gwałtownie szarpię się do tyłu, chcąc być od niego jak najdalej. Z moich ust wydobywa się cichy pisk przerażenia. Chłopak wzdycha opuszczając rękę i przygryzając dolną wargę. Jego oczy zaczynają lśnić, jednak po chwili z powrotem wracają do swojego wcześniejszego wyglądu.- Przepraszam- szepta.
     Sekundę później podchodzi do mnie i chwyta mocno za nadgarstki. Krzyczę przerażona, a do moich oczu napływają łzy. Próbuję wyrwać się chłopakowi, jednak ten mocno przyciska mnie do swojego torsu i oplata ramionami. Jedną z rąk chwytają dwie inne dłonie, a po chwili czuję jak coś ostrego wbija mi się w przedramię. Mój krzyk zwiększa swoje nasilenie i zaczynam cała drżeć. Za wszelką cenę próbuję wyrwać się z uścisku szatyna, który pomimo moich krzyków, uspokajająco gładzi mnie po plecach i szepta coś do ucha. 
     Ręka zostaje po chwili puszczona, a ja przyciągam ją do siebie, bojąc się, że ponownie coś z nią zrobią. Uchylam powieki widząc ja z dłoni wystaje długa, wąska i przezroczysta rurka. Pociągam nosem a z moich ust wydostaje się głośny szloch. 
- Ali... proszę...- słyszę szepty chłopaka, jednak nie reaguje na nie. - Nie, Niall... zostanę z nią.- odpowiada. Nie odwracam głowy, aby sprawdzić do kogo mówi. Ciągle jestem przerażona.
     Mój oddech nadal jest przyśpieszony, a z moich ust co chwilę słychać coraz słabszy szloch. Szatyn ciągle mocno mnie trzyma, kołysząc swoim ciałem w przód i w tył, co mimowolnie mnie uspokaja. Serce przestaje bić w zastraszająco szybkim tempie, a oddech normuje się.- Alison... proszę wróć do mnie...
     Pojedyncza, zimna kropla spada na mój policzek. Unoszę wzrok, napotykając zapłakane oczy chłopaka, który mnie przytula. Marszczę brwi, nic nie rozumiejąc. Dlaczego on płacze? Dlaczego ten piękny chłopak płacze?
     Louis...

~*~

     Moje plecy zaliczają bliskie spotkanie ze ścianą. Jęczę z bólu, kiedy Justin ponownie sięga do moich włosów, mocno za nie szarpiąc.
- Jak długo chciałaś ukrywać przed nami fakt, że jesteś siostrą Horana, co?!- warknął mierząc mnie wściekłym spojrzeniem. Zaniepokojona zamykam oczy, nie chcąc aby cokolwiek mi zrobił. Po chwili moja głowa gwałtownie się odwraca, a do uszu dochodzi głośny plask. Chwytam się za bolący i zaczerwieniony policzek, czując jak łzy zaczynają spływać po bolącej twarzy.- Co by tutaj z tobą zrobić, co?- pyta, popychając mnie na ścianę.
     Opieram się na jednej ręce, drugą zasłaniając usta, aby nie wydać z siebie żadnego dźwięku. Nie mam pojęcia, co mogliby mi zrobić, jednak podejrzewam, że to nie będzie nic miłego...
     Wyciągam drżącą ręką telefon chcąc zadzwonić do Nialla, jednak zanim zdążę, chociażby go odblokować, urządzenie brutalnie zostaje wyrwane z mojej dłoni i kopnięte kilka metrów dalej.
- Ty suko...- słyszę, a po chwili czuję jak unoszę się w powietrzu. Ręce chłopaka zaciskają się na mojej szyi, przez co nie mogę złapać oddechu. Chwytam rękę napastnika, próbując go od siebie odepchnąć, jednak nie udaje mi się to. Był zbyt silny. - Ciekawe co się stanie... kiedy twój braciszek zobaczy cię tutaj... powiedzmy... zgwałconą?- zaśmiał się, widząc w moich oczach przerażenie.
     Puścił mnie, jednak szybko chwycił moje nadgarstki, unieruchamiając je jedną ręką i łącząc nasze usta. Druga ręka, chwyciła moją bluzkę, rozrywając ją na strzępy. Szarpnęłam się, próbując wyrwać się z mocnego uścisku chłopaka, jednak ten przycisnął mnie do ściany, bawiąc się ramiączkiem mojego biustonosza. W kilka sekund pozbył się go, a usta przycisnął do jednej z nagiej piersi. Nabrałam w usta powietrze chcąc, krzyknąć jak najgłośniej, jednak Justin w ostatniej chwili zasłonił moje usta ręką.
- Zamknij się... będzie mniej bolało- wycharczał, ściągając ze mnie spódnicę razem z rajstopami i bielizną. Zagryzł wargę, pozbywając się spodni i wchodząc we mnie gwałtownie i mocno. Sapnęłam czując jak całe moje ciało ogarnia niesamowity ból, który rośnie z każdym ruchem chłopaka. Z oczu trysnął potok łez, a z moich ust co chwilę było słychać cichy szloch i jęki bólu. Błagam niech się to już skończy...
     Minutę później poczułam jak Justin dochodzi z głośnym jęknięciem, a jego sperma rozlewa się po moim organizmie. Całkowicie obolała upadam na zimę, ciesząc się, że to wreszcie koniec. Odsuwam się od chłopaka chowając się kącie brzydząc się siebie samej dotknąć. Na całym ciele czułam jego dotyk, dotyk jego okropnych palców...
- To nie koniec...- cichy syk, dociera do mnie, a następnie zostaję brutalnie podniesiona na nogi i zmuszona do uklęknięcia. Duża dłoń chłopaka, chwyta tył mojej głowy i zbliża do swojego naprężonego penisa. Odwracam głowę, nie chcąc ulec woli ciemnowłosego. - Ty mała kurwo...- syczy, chwytając mnie za podbródek i otwierając siłą moje usta. Porusza moją głową w przód i w tył, nie zwracając uwagi na moje krztuszenie się czy odruchy wymiotne. Dla niego liczyła się tylko przyjemność.
      Zaciskam mocno oczy, kiedy słonawy płyn wlewa się do moich ust.- Połknij.- warczy, a ja przerażona spełniam jego prośbę, marząc o śmierci. Chciałam zniknąć i nigdy więcej nikomu nie pokazywać się na oczy...- Jeszcze raz....
     Sytuacja powtarza się, a ja modlę się o szybką śmierć.  Chciałam to zakończyć. Justin wyciągnął swój penis z moich ust, kilka sekund przed wytryskiem. Biała ciecz ląduje na moim ciele, twarzy i włosach. Kiedy mnie odpycha upadam na ziemię zwijając się w kłębek i cicho płacząc.
- Nick, zwijamy się- usłyszałam krzyk, a po chwili odgłos oddalających się kroków. Zamknęłam oczy nie mając siły na nic. Nawet na podniesienie głowy.
- Szkoda, Alison... mogło być tak pięknie- rozpoznałam głos Nicka. Nim zdążyłam podnieść oczy i spojrzeć na chłopaka, poczułam jak coś ciepłego ląduje na moim brzuchu, nogach i niebezpiecznie zbliża się do twarzy. Towarzyszył temu okropny odór.
     Mocz.
     Przełknęłam ślinę, podświadomie czując, że zostałam tutaj sama. Poniżona, zgwałcona, upokorzona...

~*~

- ALISON!- czyjś głosy krzyk wdarł się do mojej głowy, ale mimo to nadal krzyczałam. - Alison, proszę!- ktoś trzymał mnie za ramiona i mocno mną potrząsał.- Obudź się!
     Gwałtownie otworzyłam powieki, obserwując przestrzeń dookoła mnie. Klatka piersiowa unosiła się miarowo w górę i w dół, próbując złapać świeże powietrze. Wdarli się nawet do moich snów...
- Ali...
     Podniosłam wzrok na leżącego obok mnie Louisa. Jego oczy były przerażone, a jego twarz wykrzywiona w grymasie bólu i smutku. Mój Louis...
- Nie zostawiaj mnie...- wyjąkałam.
     To był mój pierwszy raz, kiedy odezwałam się od czasu gwałtu. Kiedy odważyłam się z tym walczyć.


*******
Okej, krótki? Bardzo. Tandetny? w pewnym sensie. Opis gwałtu? Na minusie. 
Wybaczcie mi, ale nie potrafię pisać takich scen :(

Zadanko dla Was: Jaką nazwę przypisalibyście Alison i Louisowi? Mam trzy propozycje, czekam na kolejne, a za tydzień z prawej strony bloga znajdziecie ankietę, gdzie będziecie wybierać najlepszą nazwę :D
Alison+ Louis = ???

To chyba wszystko... zapraszam na bloga o Liamie! ( spokojnie szablon się zmieni :) )
BLOG O LIAMIE

Hmmm... Chyba koniec. Na marginesie dodam, że jestem chora więc... :)

18 komentarzy =  next!

21 komentarzy:

  1. Świetny ;) o biedna alison ; ( nazwa ... jakoś nic mi nie przychodzi do głowy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. BOŻE!!!! weź ty pisz dłuższe te odcinki albo dwa razy w tygodniu.. Xd COKOLWIEK!!! ja tu nie wytrzymuje psychicznie Xd tak sie wciągnęłam!! Masz talent! ^^ czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ndjdjwjjd. Cudowne !!!! *,*
    Tak bardzo szkoda mi Al :(
    Nazwa... Hmmmm. Idk. Naprawde idkk. Hmm moze Lolinson. Wiem glupia hahahah 😂
    Pozdrawiam :) xx
    @luvmyniallers

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny! :D
    Nazwa moze Louson? xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże!! Kocham to!! Po prostu kocham! :D Aż brakuje słów żeby opisać to cudo! Nie mogę doczekać się następnego! :D A co do nazwy to może to nie mam zielonego pojęcia! Przepraszam! T.T
    Patrycja♥

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest genialne aż mi słów brakuje
    Biedna Alison :'( mam nadzieje że wszystko skończy się dobrze :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. O Chryste...
    Jak najszybciej next! :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Piekne!
    To jest milosc! Love!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezu straszne i to bardzo ale tez i fajne tylko ze krutkie szkoda mi biednej Alison nigdy bym nie chciała zeby mi cos takiego przytrafiło to dobrze ze przynajmniej ma Louisa przy sobie mam nadzieje ze wyleczy sie z tego i chłopcy pomogą jej o tym zapomnieć ale teraz najwazniejsze zeby zaczeła ufać nie wiedziałam ze to tak sie az tak brutalnie zacznie myslałam ze bedzie lepiej ale fajnie bo bendzie duzo akcij dobranoc pozdrawiam i miłego dnia w szkole.

    OdpowiedzUsuń
  10. Swietny!
    Ona moze liczyc na Louisa. On ja kocha - to widac. Ona go tez.
    Jestem z niej dumna bo postanowila z tym walczyc. A ten kretyn co jej to zrobil na peqno zaplaci za swoje!

    Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniały, zbyt krótki, wspaniały, mówiłam już, że wspaniały ? :D
    czekam na next i życzę szybkiego powrotu do zdrowia <3

    OdpowiedzUsuń
  12. nazwa hmmm może Louison <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zajebisty nie wiem co powiedzieć. A nazwa Alis

    OdpowiedzUsuń
  15. Zajebiste
    Dziewczyno masz talent do pisania
    Z niecierpliwością czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  16. P-I-K-N--Y-! :D
    To co zrobil jej ten "kolega" to straszne. Ale ona ma Lou. On jej pomoze. W koncu wyznaja sobie milosc i Alison bedzie wesola jak dawniej. Bedzie prawda? :) Prawda...?

    OdpowiedzUsuń
  17. On jej nigdy nie zostawi! :*

    Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń