Dobrze, a więc... Wiem, że notka miała być w środę, ale jak na złość, mama uczepiła się czegoś i dała mi JEDNODNIOWY szlaban na komputer. Całkowicie zabrała mi laptopa, a mój telefon niestety nie ma opcji zalogowania się na blogspot i pisania odcinka, a szkoda :( Przepraszam wszystkich tych, którzy czekali na notkę, a się nie pojawiła :(
Jednakże, wczoraj postanowiłam umilić Wam wieczór i na tt opowiadania, opublikowałam ONE SHOT z Lou w roli głównej, więc jeżeli chcecie go przeczytać link znajdziecie na dole pod notką :)
******
- Niall, zrozum w końcu, że ja muszę mieć ze sobą samochód!- Powiedziałam wywracając oczami. Od kilku minut próbowałam przekonać mojego równie upartego jak ja brata, abyśmy zabrali do Irlandii moje auto. Jak na razie... Nie chce się zgodzić.
- Alison, wytłumacz mi, do czego potrzebny ci samochód?- Zapytał siadając na krześle i zakładając ręce na piersi. Nadal przebywałam w szpitalu, co nie do końca mnie cieszyło. Już dawno uciekłabym stąd, gdyby nie to, że któryś z chłopaków zawsze przy mnie siedzi i pilnuje, jak małe dziecko.- To Irlandia, dziewczyno. Tam nie będzie wyścigów, więc nie wiedzę powodu, aby go ze sobą zabierać.
- Wiem, że na tym totalnym zadupiu jakie jest z Mullingar, nie będzie żadnych wyścigów.- Jęknęłam- Ale nie o to mi chodzi, a po za tym, mówiłam już że z tym skończyłam. To było dawno...
-Więc po co ci auto?- Uniósł jedną brew.
-A jak myślisz idioto?- Warknęłam. Ta jego niewiedzą zaczyna mnie denerwować.- Jakoś muszę się dostać do szkoły, tak? Autobusem nie mam zamiaru jechać, aż tak nisko nie upadłam. I nie chcę, aby któryś z was mnie tam zawoził, bo potem nie mam zamiaru odganiać się od ludzi, którzy chcą się ze mną zaprzyjaźnić, tylko dlatego, że znam One Direction.
Blondyn uważnie mnie obserwował, a po chwili z jego ust wyrwało się ciche westchnięcie. Przejechał dłonią po zmęczonej twarzy, a drugą wyciągnął telefon. Szybko wybrał potrzebny mu numer i przyłożył aparat do ucha. Obserwowałam go z zaciekawieniem. Co on robi?
-Zayn...- Rzucił od niechcenia.- Podjedźcie do domu Alison i zabierzcie jej samochód.... Tak, bierzemy go do Irlandii. Niech się cieszy, przynajmniej nie będzie mi zrzędzić nad uchem...- Zaśmiał się.
-Ej! Ja nie zrzędzę!- Krzyknęłam łapiąc poduszę do rąk i rzucając nią w brata. Niestety, przewidział mój ruch i zdążył się uchylić.- Jak ja cię nienawidzę...- Powiedziałam odwracając wzrok i patrząc za okno.
Fani One Direction nadal stali pod szpitalem. Za każdym razem, kiedy pozwalano mi chodzić po sali, podpierając się na którymś z chłopaków, podchodziłam do okna i obserwowałam to, co dzieje się na dole. Było mi szkoda wszystkich osób, bo mimo, że Niall był cały i zdrowy, oni ciągle myśleli, że nie mógł się ruszyć z łóżka i nie wiadomo czy przeżyje. Gdybym ja tutaj nie leżała, ich by tutaj nie było.
- Znowu myślisz o fanach na dole...- Usłyszałam. Niepewnie odwróciłam wzrok i spojrzałam na blondyna siedzącego w rogu mojego łóżka i bawiącego się telefonem.- Mówiłem już, abyś się tym nie przejmowała. Nic im nie będzie...
-Ale to nie jest w porządku, Niall- Przerwałam mu.- Oni tam są dla ciebie. Nie dla mnie. Źle się czuję z tym, że musieliście kłamać z mojego powodu.
- Mała...- Rzucił siadając prosto i chwytając moją dłoń.- Była umowa, jasne? Aby cię chronić, muszę udawać, że nadal tutaj leże. Ja też nie jestem szczęśliwy z tego, że ich okłamałem, ale dla ciebie jestem w stanie zrobić wszystko. A jutro już wychodzisz, więc oni też się rozejdą i po krzyku.- Uśmiechnął się, dźgając mnie środkowym palcem w brzuch.
Pokręciłam głową delikatnie się uśmiechając. Nadal uważałam, że to wszystko było nie w porządku, ale nie chciałam się z nim kłócić. Dopiero się pogodziliśmy...
- Witam uroczą pacjentkę!- Do sali wszedł lekarz, w białym kitlu i z uśmiechem na twarzy.- Jak samopoczucie?
- Nie narzekam.- Odparłam przewracając oczami. Serio? Każdy będzie się mnie teraz o to pytał?
Doktor spojrzał na moje wyniki, a na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech. Co jest grane?
- Mam dobrą wiadomość. Twoje wyniki są rewelacyjne, więc jeżeli chcesz opuścić szpital jeszcze dzisiaj, radzę pośpieszyć się po wypis.- Zawołał odczepiając moje kroplówki.
- Ale... jak to?- Wyjąkałam. Mogę już opuścić szpital? Na zawsze?
- Wszystko z tobą jest w porządku, nie ma żadnych powikłań po operacji, więc nie widzę powodu, aby cię tutaj dłużej trzymać- Mrugnął do mnie i opuścił salę. Spojrzałam na Nialla, który zaczynał się podnosić z miejsca.
- Tak wiem...- Zawołał śmiejąc się zanim zdążyłam otworzyć usta. Doskonale wiedział o co mi chodziło.- Idę po twój wypis i dzwonię po chłopaków, aby przyjechali. A ty się nie ruszaj, nawet na krok!- Zagroził, a po chwili opuścił pomieszczenie.
Z moich ust wyrwał się radosny pisk, który szybko stłumiłam dłońmi. Nie chciałam, aby do sali wbiegła jakaś pielęgniarka zaniepokojona moim nagłym wybuchem. Mimo zakazu Nialla, szybko wstałam z łóżka i chwyciłam swoją torbę z ubraniami, którą któregoś razu przyniósł Liam. Wcześniej nie zaglądałam do niej, więc nie mam pojęcia co w niej może być. A znając chłopaków... To dosłownie wszystko.
Otworzyłam drzwi łazienki, którą na szczęście miałam w sali, nie musząc przy okazji jej z nikim dzielić i weszłam pod prysznic. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz go brałam, ale jestem pewna, że śmierdziałam na kilometr, a chłopcy są na tyle mili, że nic mi nie powiedzieli. Wolałabym, aby powiedzieli mi to prosto w twarz, a nie ukrywali ten jakże istotny dla mnie fakt. Porządnie namydliłam swoje ciało jak i włosy czując ulgę, że w końcu mogłam poczuć zapach cytrusowego szamponu. Nie sądziłam, że mogę za tym zatęsknić.
Po kilkudziesięciu minutach, zakręciłam wodę i szybko okryłam się ręcznikiem, nie chcąc zmarznąć. Niepewnie podeszłam do torby i powoli, jakby miało coś z niej wyskoczyć, uchyliłam ją.
Nie mam bladego pojęcia jak oni to zrobili, ale w torbie znajdowało się pełno nowych ciuchów, których na sto procent nie było w mojej walizce. Zmarszczyłam brwi, próbując wyobrazić sobie, któregoś z chłopców w sklepie z damską bielizną, ale niestety na darmo. Dam sobie rękę uciąć, że na zakupy poszły Pierre, Danielle i Barbara. Tylko one są w stanie uzupełnić moją garderobę.
Po krótkim namyśle zdecydowałam się na czarne rurki z wysokim stanem, czarno-bordową bluzkę z siatką na samym dole, skórzaną kurtkę i torebkę, a do tego wysokie buty na obcasie. Szybko ubrałam wybrane ubrania, zapięłam torbę i przeczesałam ręką włosy. Zdążyły mi wyschnąć, więc nie musiałam już nic z nimi robić, wyglądały wręcz idealnie. Chwyciłam w dłonie torbę z ubraniami, ostatni raz spojrzałam w lustro i opuściłam łazienkę.
-Czego nie rozumiesz w zdaniu: ''Nie ruszaj się nawet na krok''?- Rzucił Niall, kiedy pojawiłam się w zasięgu jego wzroku. Rozejrzałam się po sali zauważając, że chłopcy już przyjechali i co gorsza: zdążyli mnie spakować.
-Daj spokój Niall...- Westchnęłam rzucając torbę na łóżko i podpierając się o nie.- Musiałam się umyć, a czekać na was nie miałam zamiaru. Wyluzuj, nic nie może mi się stać w łazience! Lepiej powiedz mi, czy masz ten wypis i czy mogę w końcu opuścić to miejsce- Jęknęłam odgarniając włosy z twarzy.
- Tak wszystko jest już załatwione. Jest tylko jeden mały problem- Powiedział wstając i zabierając torbę, którą dopiero co rzuciłam na łóżko.- Wychodzimy głównym wejściem, więc trzymaj się któregoś z nas, jasne?
Skinęłam głową marząc, aby jak najszybciej opuścić ten budynek i nigdy tutaj już nie wrócić. Wyszliśmy z sali, kierując się w stronę windy,a po kilku minutach zatrzymaliśmy się przed głównym wyjściem ze szpitala, gdzie można było zobaczyć tłum ludzi stojących na zewnątrz. Czułam jak powoli ogarnia mnie panika. Nie byłam pewna co teraz się będzie działo. Pierwszy raz wychodzę w tłum fanów razem z One Direction.
-Spokojnie. Jestem tuż za tobą- Usłyszałam cichy szept Harry'ego. Ledwo zauważalnie skinęłam głową i zamknęłam oczy, chcąc przygotować się psychicznie na to wszystko.
Drzwi otworzyły się, a pierwszym który przez nie wyszedł był Zayn. Piski fanek momentalnie się nasiliły, prawie mnie ogłuszając. Poczułam jak ktoś delikatnie pcha mnie do przodu, więc zrobiłam kilka kroków. Na plecach czułam oddech Harry'ego.
- Jest dobrze- Rzucił zanim wkroczyliśmy w rozszalały tłum. Z każdej strony otaczały mnie obce osoby, które krzyczały, piszczały i płakały. Odszukałam wzrokiem Malika i skierowałam się w jego stronę. Chłopak szedł spokojnie, nie zwracał uwagi na robione mu zdjęcia, czy krzyki fanów, po prostu kierował się przed siebie.
Opuściłam głowę, pozwalając moim włosom na to, aby zakryły moją twarz. Nie chciałam, aby ktoś zrobił mi zdjęcie, a potem umieścił w gazecie, albo na jakieś stronie plotkarskiej. Poczułam jak palce Harry'ego delikatnie oplatają mnie w pasie, dając chociaż trochę poczucie bezpieczeństwa. Szybkim krokiem przemierzaliśmy drogę prowadzącą do dużego, czarnego, sportowego auta. Chciałam już się w nim znaleźć i odciąć od tego wszystkiego.
-Harry, to twoja nowa dziewczyna?- Krzyczał jakiś reporter, robiąc nam zdjęcia.- Co się stało z Kendall?
-Harry, Harry proszę spójrz na mnie!- Zawołała jakaś dziewczyna machając rękoma jak szalona.- Harry, KOCHAM CIĘ!!!- Wydarła się, kiedy koło niej przechodziliśmy.
Wiedziałam, że największe zainteresowanie swoją osobą wzbudził Niall. Dziękowałam Bogu za to, że nie szłam teraz koło niego. Pewnie byłabym jeszcze bardziej przerażona niż teraz.
Po kilku sekundach, które wydawały się dla mnie wiecznością, stanęliśmy pod autem. Szybko wsiadłam do środka i usiadłam na miejscu obok Zayn'a. Koło mnie wylądował Harry.
-Jak wrażenia?- Rzucił Mulat uśmiechając się. Pokręciłam głową, wiedząc, że nie jestem w stanie nic teraz powiedzieć. Strach dalej ściskał moje gardło.- Ej, mała co jest?- Zapytał odwracając mnie do siebie przodem. Spojrzał w moje oczy, gdzie nadal było widać wszystkie emocje jakie mi towarzyszyły.- Jej, spokojnie... Już jest OK, nie musisz się już bać...- Szepnął przytulając mnie do siebie.
Powoli oddychałam starając się unormować oddech jak i bicie rozszalałego serca. Czułam jak całe napięcie uchodzi ze mnie, a ja się uspokajam. Coś czuję, że nie prędko pokaże się fanom, jeżeli mam tak na nich reagować.
-Co jej jest?- Do auta wsiadł Liam i uważnie na mnie spojrzał.- Jezu, kobieto! Jesteś cała blada.
-Przeraziła się tym tłumem- Wyjaśnił Harry. Odwróciłam wzrok powoli odsuwając się od Zayn'a. Uspokoiłam się na tyle, aby nie wpaść w panikę. To musi mi wystarczyć.
-Wszyscy są?- Rzucił Lou wskakując do samochodu. Za nim wsunął się Niall z ogromnym bananem na twarzy. - No to jedziemy!
Auto odpaliło, a ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że za kierownicą siedzi Paul. Odwiedził mnie raz w szpitalu, chcąc wiedzieć jak się czuję. To miłe z jego strony. Praktycznie się nie znamy, ale martwił się o mnie.
-Plan jest taki.- Powiedział Niall rozsiadając się na siedzeniu.- Jedziemy do twojego domu, gdzie się zatrzymałaś, pakujesz się, jedziemy do Ingrid, abyś się z nią pożegnała i spadamy na lotnisko. Jakieś pytania?- Rzucił patrząc na nas. Wszyscy pokręcili głowami.- Świetnie.
Droga ze szpitala do domu Jasona nie była długa. Po pięciu minutach Paul zaparkował na podjeździe, a ja szybko opuściłam pojazd i wbiegłam do mieszkania. Swoją drogą nie zdziwiło mnie to, że Jason i jego chłopak nie przyszli mnie odwiedzić, kiedy leżałam w szpitalu, bo za bardzo się nie znamy, ale nie sądziłam, że tak postąpi Ingrid. Miałam nadzieję, że pewnego dnia wpadnie do mnie na salę i mocno uściska, wrzeszcząc jak to narobiłam jej strachu, ale nic takiego się nie stało.
-Jason?!- Krzyknęłam w głąb mieszkania. Wbiegłam po schodach na piętro i skierowałam się do pokoju chłopaka.- Jason!- Otworzyłam jednym ruchem drzwi.
Chłopcy siedzieli na łóżku ze słuchawkami na uszach i słuchali jakieś muzyki. To jest o wiele lepsze, niż to co mnie obudziło po imprezie dzień przed wypadkiem Nialla. Nie wiem co bym zrobiła, gdybym wkroczyła do pokoju w połowie ich... aktu miłości.
-Jason!- Zawołałam, podchodząc do blondyna i ściągając z jego głowy słuchawki. Spojrzał na mnie nieprzytomnie.- Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale wracam do Irlandii. Przyszłam się spakować i pożegnać.
- Co tak szybko?- Zapytał podnosząc się z łóżka.- Myślałem, że pobędziesz tutaj z kilka tygodni, a tu nawet tydzień nie minął.
-Wiem, ale sytuacja się pokomplikowała.- Westchnęłam poprawiając włosy. Kątem oka zauważyłam jak Mike staje obok Jasona.- W każdym bądź razie, dziękuje za przetrzymanie mnie przez kilka dni i w ogóle...- Machnęłam ręką zataczając koło. - A no i dziękuje, za zaopiekowanie się mną, kiedy... Byłam schlana.- Dokończyłam nieśmiało.
Chłopcy zaśmiali się i mocno mnie przytulili. Naprawdę cieszę się, że ich poznałam.
- A jak się czujesz? Chcieliśmy do ciebie wpaść do szpitala, ale... Nie mieliśmy kiedy- Rzucił Mike.
- Dobrze, już wszystko OK, więc... Mam nadzieję, że prędko nie zobaczę kolejnego szpitala, a znając moje szczęście to tak się stanie... Wiecie może co z Ingrid?- Zapytałam. Może oni wiedzą co się z nią działo przez kilka ostatnich dni.
- Ingrid, jak to Ingrid. Imprezuje.- Usłyszałam. Super. Dobrze wiedzieć, że moją przyjaciółkę, tak bardzo obchodzi mój los. Skinęłam głową, oddałam chłopakowi klucze do domu i pobiegłam się spakować. Nie miałam z tym dużo roboty, bo nic nie wyciągałam z torby więc, wystarczyło ją tylko zapiąć.- Trzymaj się, mała!- Zaśmiałam się, przytulając ich po kolei na pożegnanie i wyszłam przed dom. Jeżeli mogę być szczera, nie miałam zbytnio ochoty jechać do rudowłosej.
- Dłużej się nie dało?- Rzucił Lou, poprawiając okulary na nosie.- Zayn zdążył wypalić trzy papierosy.- Poskarżył się. Nie odpowiedziałam, tylko wyciągałam komórkę i wybierałam numer do Ingrid, mając cichą nadzieję, że odbierze. Tak się jednak nie stało. Podobnie jak z poprzednimi próbami skontaktowania się z nią.
Kiedy stanęliśmy przed jej domem, wysiadłam z auta z lekką obawą. Nie miałam zupełnie pojęcia czego się po niej spodziewać. Skoro chodziła na imprezy, Bóg jeden wie z kim się tam szwenda. Niepewnie zadzwoniłam do drzwi, zdając sobie sprawę z tego, że chłopcy uważnie mnie obserwują. Czułam się jak małpa w zoo.
Po kilkunastu minutach czekania, drzwi nadal były zamknięte. Nacisnęłam klamkę, ale nie ustąpiły. Westchnęłam i odwróciłam się w stronę auta.
-Zayn!- Zawołałam.- Musisz mi pomóc!- Czy ja właśnie poprosiłam o pomoc największego bufona we wszechświecie? Halo! Gdzie ja mam mózg?!
- Co jest?- Zapytał podchodząc do mnie z papierosem w ręku. A jakżeby inaczej.
- Otwórz mi te drzwi.- Warknęłam podając mu jedną z wsuwek. Mulat spojrzał na mnie ze zdziwieniem, ale posłusznie uklęknął i wsunął w zamek spinkę. Po chwili usłyszałam znajome kliknięcie i nie czekając, aż chłopak się odsunie, wbiegłam do mieszkania.
- Ingrid!- Zawołałam.- Wyłaź, zanim cię znajdę i porządnie przetrzepię dupę!- Jeżeli miałam nadzieję, że rudowłosa pojawi się w salonie, to się myliłam. Zmrużyłam oczy, jeszcze bardziej wściekła i jak strzała wbiegłam po schodach kierując się do jej pokoju. Z hukiem otworzyłam drzwi i to co tam zobaczyłam kazało zatrzymać mi się w miejscu.
*******
Kocham Was zostawiać w niepewności :D Jak myślicie, co zobaczyła Alison?
BTW. Mam wrażenie, że za dużo użyłam słów typu: ,,Powiedział, rzucił, krzyknął, spojrzał, popatrzył...''
ODCINEK NIE BYŁ SPRAWDZANY WIĘC MOGĄ BYĆ BŁĘDY, ZA KTÓRE PRZEPRASZAM!
Kocham Same Mistakes, słucham jej ostatnio na okrągło :P
Link do OH o Lou: KLIK
10 komentarzy = next!
PS. Jeżeli chcesz być na bieżąco z informacjami ode mnie, zapraszam tutaj: KLIK gdyby zaszły jakieś zmiany, tak jak w środę, będę tam informować.
PS2. Jeżeli chcesz, abym cię informowała o nowych odcinkach na tt zostaw swój username ;)
Co ona zobaczyła? Chce wiedzieć teraz !!
OdpowiedzUsuńJakby cię to obchodziło, to u mnie epilog c:
Super rozdział. <3
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa kogo tam zobaczyła. @mysweetiejade
OdpowiedzUsuńJezu dziewczyno musialas przerywać w takim momencie? :D jestem mega ciekawa co zobaczyla Alison :)
OdpowiedzUsuńO matko co ona tam zobaczyla ? Nie mogę sie doczekac nexta oraz fajnie ze Al pogodzila sie z Niallem :) życzę dużo weny xoxo
OdpowiedzUsuńCo jest z Ingrid?! Chce już następny rozdział! Nie mogę się doczekać. :)
OdpowiedzUsuńco ona tam zobaczyła ?? nie mogę się doczekać następnego xoxo
OdpowiedzUsuńEj no kurwa!!!! Dlaczego w tym momencie malpo!!!!! :D<3
OdpowiedzUsuńHahahah, jezuu co jest Ingrid. Nie mow ze nie zyje! Jejuu. To sie porobilo! :D
Pozdrawiam ;*
@luvmyniallers
jezu ale jestem ciekawa co zobaczyla, szybko next czekam :*
OdpowiedzUsuńDziewczyno w takim momencie kończyć rozdział ?? To jest niewybaczalne hahahaha xd
OdpowiedzUsuńNie moge sie juz doczekac !
Dawaj szybko nastepny :)
@Life_TasteGreat
Dalej Błagam <3
OdpowiedzUsuńDalej dalej blagam cieeeeeee
OdpowiedzUsuńCo ty znowu kombinujesz? Co?! Do z Inrid?! I znowu się zaczęło ona nigdy nie wyjedzie do tej Irlandii hahaha szybko dwaj nexta<333
OdpowiedzUsuńnie po każdej wypowiedzi stawia się kropkę, tak jak nie każde " - powiedziała - ", " - jęknęła" itp. zaczyna się wielką literą. polecałbym sprawdzic zasady pisania dialogów. ;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam przepraszam przepraszam! Nie komentowałam, nie wchodziłam, błagam o wybaczenie :(
OdpowiedzUsuńRozdział, tak samo jak poprzedni świetny :D
Mam nadzieję, że udobrucham cię długim nie komentowaniem nowym rozdziałem u mnie http://midnight-mamories.blogspot.com/
Zapraszam ;)
Jagoda
Co znowu się stało?! Co jest z Ingrid? Dlaczego teraz?! Ja się pytam dlaczego? Czy ona w końcu wyjedzie? Matkoooo.... błagam o następny, byle szybko. Proszeeeeę. Życzę weny :D
OdpowiedzUsuńRozjebalas system tym o to cackiem . Lovciam cieee mocnoo czekam na nexta !! Xxx
OdpowiedzUsuńSwietny ;-) szybko pisz nexta <3 xx
OdpowiedzUsuń