poniedziałek, 7 lipca 2014

Chapter XXVII


**************

- Możesz mi wytłumaczyć co to do cholery jest?- ryknął blondyn, kiedy tylko pojawiłam się w zasięgu jego wzroku. Stał obok nowego auta, które dostałam od Chana ze wściekłą miną. Cholera. I jak mam mu teraz wytłumaczyć, skąd je mam?
- Emm.... no wiesz. Dostałam.- mruknęłam cicho rozglądając się w koło. Za mną stała reszta One Direction, którzy wręcz pożerali wzrokiem to cudo na naszym podjeździe. Ja rozumiem, że to auto jest... rzadko spotykane, no ale ludzie. Powinni się ogarnąć. I zniknąć mi z oczu, jeżeli nie chcą oberwać, bo coś czuję, ze między mną a Niall'em będzie porządna kłótnia.
- Dostałaś?- prychnął, zbliżając się do mnie.- Od kogo? I po co?
     Westchnęłam zrezygnowana. Nie muszę mówić mu całej prawdy, nie? Mogę tylko napomknąć, że auto dostałam i tyle. Nikt nie musi od razu wiedzieć, po co mi one. I w jakim celu, znalazło się u mnie.
- Od Chana, starczy?- warknęłam w jego kierunku, wymijając go i zbliżając się do auta.- Zobaczył, że mojego starego auta nie da się już naprawić, więc dał mi jedno ze swoich, których ma na pęczki.- wzruszyłam ramionami. Błagam, odpuść Niall...
- Alison... znowu to robisz... znowu zaczynasz się ścigać.- pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Nie!- krzyknęłam. Muszę zaprzeczyć. Nikt nie może wiedzieć o zbliżającym się wyścigu. Im mniej osób o tymm wie, tym większe prawdopodobieństwo, że gliny się nie pojawią. - Nie ma żadnego wyścigu, Niall...
- Chociaż raz nie kłam- powiedział, podchodząc do mnie. W jego oczach widziałam smutek, żal... i zawód. Odsunęłam się od niego na kilka metrów, nie chcąc, aby poczucie winy mną zawładnęło. - Alison...
- Po co mam cokolwiek mówić, skoro znasz prawdę?- szepnęłam wymijając go. Zrobiłam zaledwie kilka kroków, kiedy poczułam jak chłopak łapie mnie za nadgarstek.
-Obiecałaś mi coś, Al. Obiecałaś, że nie wrócisz do tego, dlatego zgodziłem się zabrać z nami twój samochód. Rozumiem, że go zniszczyłaś i dostałaś nowy od znajomego, ale ewidentnie tutaj chodzi o coś jeszcze.Dlatego powiedz mi, kiedy jest ten wyścig?
     Zamknęłam oczy ogarniając włosy z czoła. Co mam mu powiedzieć? Jak dowie się, kiedy jest wyścig, zabierze mi auto, a na to nie mogę pozwolić. Co z tego, że w tym dniu będzie w trasie? Niall postawi całą policję na nogi, aby mnie powstrzymać.
- Jeżeli ci powiem- mruknęłam- obiecasz, że nie zawiadomisz policji i pozwolisz mi wziąć w tym udział?- spojrzałam w jego oczy. Uważnie mnie obserwował, jakby chciał dowiedzieć się dlaczego to robię.
-Nie mogę ci tego obiecać...- odpowiedział po chwili- obiecałaś, że nie będziesz się więcej ścigać. To jest niebezpieczne, możesz tam zginąć! Jak ja potem powiem o tym mamie? Pomyślałaś o tym?- rzucił odsuwając się ode mnie- ''Część mamo, Alison niestety nie żyje, bo brała udział w nielegalnych wyścigach, a na ostatnim nie dała sobie rady i miała wypadek. Tak mamo, wiedziałem o wszystkim, ale nie zrobiłem nic, aby ją powstrzymać, wybacz!''- zironizował ciągnąć się za włosy.- Czy ty myślisz? Przecież ona się załamie!
- Jak na razie żyję, Niall- warknęłam zakładając ręce na piersi. Nie ma to jak urocza kłótnia z braciszkiem z samego rana przed domem. Jeszcze brakuje mi tylko tego, aby jakiś reporter nagrał naszą ''rozmowę'' i gdzieś opublikował.- Wiem co robię, to nie jest mój pierwszy raz! Chan poprosił mnie o to nie bez powodu! Dobrze wie, że wygram!
- Powiedz mi... czy ta wygrana jest tak ważna, że wolisz ryzykować swoje życie, oraz naszej mamy?- podszedł do mnie i chwycił mocno za ramiona.- odpowiedz mi!- krzyknął potrząsając mną.
- Oczywiście że nie!- szarpnęłam się uwalniając się z jego uścisku- nic nie jest tego warte!
- Więc po co to robisz?!
     Cholera. 
- Bo do zgarnięcia jest kupę forsy!- nie wytrzymałam. Dobrze wiedział jak mnie sprowokować, aby dowiedzieć się tego czego chce. Proszę otrzymał powód dla którego to robię. Pytanie tylko co z tym zrobi?
- I tylko tyle?- zdziwił się- pieniądze... Chodzi tylko o pieniądze? Dla jednego durnego papierku jesteś w stanie zapłacić nawet życiem?!
- To nie jest byle jaki papierek, Niall. Sam doskonale o tym wiesz- mruknęłam kręcąc głową i wchodząc do domu. Wiedziałam, że wszyscy pójdą za mną. Oczywiście.
- Alison... czemu nie przyjdziesz do mnie, jeżeli potrzebujesz pieniędzy?- westchnął blondyn opadając na kanapę- przecież doskonale wiesz, że mogę ci dać ile tylko chcesz, a...
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz?!- przerwałam mu- to nie dla mnie są te pieniądze, tylko dla Chana i chłopaków! Ja ich nie potrzebuje, mam wystarczająco dużo zer na koncie przez rodziców, którzy sądzili, że pieniędzmi mnie ubłagają i usprawiedliwią swoją nieobecność.
- Skoro te pieniądze są dla nich, po co ty ryzykujesz? Czemu nie wystartuje ktoś inny?
- Bo jakaś działka mi przypada, a ja ją oddaje na cele charytatywne, rozumiesz? A jeżeli ja będę za kółkiem mamy największe szanse, ze wygramy- skończyłam odwracając się do niego plecami- Nie powstrzymasz mnie Niall, więc daruj sobie jakiekolwiek gierki. Biorę udział w tym wyścigu czy ci się to podoba czy nie.
     Szybkim krokiem wyszłam z salonu wbiegając po schodach na piętro. Musiałam sprawdzić czy Harriet jeszcze śpi, chociaż wątpię, aby było to możliwe. Nasze krzyki musiały ją obudzić. 
     Niepewnie stanęłam przed drzwiami do mojego pokoju i cicho zapukałam. Nic. Cisza. Nacisnęłam klamkę wchodząc do pokoju, od razu patrząc na łóżko. Było puste.
     Zmarszczyłam brwi rozglądając się w koło, aż usłyszałam szum wody dochodzący z łazienki. Dziewczyna najprawdopodobniej bierze prysznic. Westchnęłam opadając na krzesło i chowając twarz w dłonie. To nie tak miało być. To nie tak miało wyglądać. Miałam już nigdy więcej się nie ścigać, a co robię? W piątek będę siedziała za kółkiem i myślała tylko o wygranej. Rozumiem, że Chan chce wygrać całą sumę i musiał wystawić mnie. Tylko ja byłabym w stanie to zrobić: dojechać na metę jako pierwsza. Mam nadzieję, że po tym wyścigu już nie będę musiała nigdy więcej tego robić.
     Podniosłam głowę zauważając, że przede mną stoi różowowłosa okryta ręcznikiem. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Harriet, tak?- rzuciłam. Skinęła głową- Dobra... ciągle będziesz takim samym milczkiem jak wczoraj czy coś w końcu powiesz?
- Ja... - zaczęła- przepraszam, że tak nagle wczoraj wybiegałam na ulicę, na serio nie chciałam...
- Dobra, dobra, było minęło- machnęłam dłonią- Tam przyszykowałam ci ubrania, więc możesz je założyć.- wskazałam na róg łóżka- Jak się ubierzesz zejdź na dół przyszykuje śniadanie, a potem odwiozę cię do domu, zgoda?
- Zgoda...- mruknęła odwracając się o biorąc do ręki ubrania.
- Aaa jeszcze jedno!- zawołałam wychodząc z pokoju.- Jak będziesz schodzić, nie przeraź się tej piątki kretynów, którzy się tutaj szwendają. Są nieszkodliwi... ale nie jestem całkowicie pewna, kiedy byli szczepieni na wściekliznę...- dodałam uśmiechając się.
- Bracia?- rzuciła śmiejąc się.
- Panie Boże, chroń!- krzyknęłam łapiąc się za serce- Na nieszczęście albo szczęście tylko jeden z nich... reszta to jego przyjaciele, a dla mnie to wrzody na tyłku.
     Nastolatka zaśmiała się znikając w łazience. Szybko zbiegłam ze schodów, wpadając do kuchni i otwierając lodówkę. Nie miałam pojęcia co mogę zrobić na śniadanie... Miałam cichą nadzieję, że gdy postoję kilka minut przed otwartą lodówką, wpatrując się w jej zawartość, w jakiś cudowny sposób mnie oświeci i będę mieć pomysł co przygotować. Jednak... tak się nie stało. Lodówka nie oświeciła mnie. Mój plan zawiódł.
- Wasza mama zostawił naleśniki z wczoraj- usłyszałam za sobą głos Lou. Podskoczyłam, gwałtownie się odwracając. Chłopak stał w progu uśmiechając się niewinnie w moim kierunku. Zmrużył lekko oczy i przechylił głowę. Kurwa... ale on seksownie tak wygląda.... Opanuj się Evans! On ma dziewczynę, debilko!
- Tommo.... ja cię kiedyś zabiję...- warknęłam opierając się o szafki za mną, głęboko oddychając. Liczyłam do dziesięciu chcąc uspokoić rozszalałe bicie serca. Jak tak dalej pójdzie to skończę lada moment w grobie.
- Nie przesadzaj...- zaśmiał się, nieznacznie się zbliżając- Harriet jeszcze śpi?- przeczesał ręką włosy, zagryzając wargę.
- Nie, już nie. Zaraz zejdzie na śniadanie.- mruknęłam odwracając się do chłopaka plecami, pochylając się i szukając w lodówce naleśników. Chwyciłam talerz stawiając go na półce razem z sokiem pomarańczowym. Jak ja kocham mamę. Coś mi się wydaje, że za bardzo nas rozpieszcza.
     Zdawałam sobie sprawę z tego, że moje policzki są całe czerwone, od intensywnego spojrzenia chłopaka. Byłam zła na siebie, że takie wywołuje u mnie emocje przez głupie przypatrywanie się. Nie rozumiałam dlaczego on tak na mnie oddziałuje. Przecież dobrze wiedziałam, ze Louis ma dziewczynę, a zresztą znam go od kilku lat i zawsze widziałam w nim najlepszego przyjaciela. Mogłam powiedzieć mu o wszystkim, a teraz tak nagle... zaczynam się czerwienić w jego obecności i peszyć.
     Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za biodra i przysuwa do siebie. Zmarszczyłam brwi czując perfumy szatyna. Znieruchomiałam kiedy zaczął powoli jeździć swoimi dłońmi po moim brzuchu. Co on wyprawia?
- Jak wysoka jest stawka?- szepnął mi do ucha, przygryzając jego płatek. Zadrżałam w jego ramionach. Co jest grane?- Ile jest do zgarnięcia na wyścigu?- powtórzył, kiedy nie otrzymał odpowiedzi. Przekrzywiłam głowę, kiedy składał delikatne pocałunki na mojej szyi. Miałam problem, aby zebrać myśli i utworzyć logiczne zdanie, a to tylko przez niego!
     Jęknęłam kiedy zaczął wodzić nosem po mojej szyi. Co on wyprawia? Przecież ma dziewczynę!
- Lou...- wyjąkałam próbując uwolnić się z jego uścisku.- Pppuść mnie...
- Tylko kiedy powiesz mi ile jest do wygrania...- zacieśnił swój uścisk.
     No Evans ogarnij się! Ile mówił ci Chan, że jaka jest stawka? Wiesz to, wysil się!
- Sto tysięcy- wyjąkałam po chwili. Czułam jak szatyn uśmiecha się pod nosem i mnie puszcza. Zachwiałam się delikatnie, ale szybko zostałam przytrzymana przez dwie silne ręce. Zaskoczona spojrzałam w rozbawione oczy chłopaka.
- O to mi chodziło, Curly...- dodał całując mnie w czoło i wychodząc z pomieszczenia. Czy ktoś może mi powiedzieć co się tak właściwie właśnie stało?!

~*~

     Zmieniłam kolejne biegi w samochodzie, wyprzedając srebrne volvo. Kierowca zmrużył oczy, na co błysnęłam mu światłami, momentalnie przyśpieszając. Harry kazał mi jak najszybciej wrócić do domu. Reporterzy dowiedzieli się, że zespół przebywa w Irlandii i zaczynają powoli czekać pod naszym domem. Chłopcy chcieli się upewnić, że nikt mnie nie zobaczy i nie rozpozna.
- Okej... czyli mieszkasz w domu razem z One Direction?- zapytała siedząca obok mnie dziewczyna. Skinęłam głową- I jeden z nich jest twoim bratem?
- Tak, to Niall...- westchnęłam zaciskając mocniej dłonie na kierownicy.- Tylko proszę... nie mów nikomu, co? Nie chcę, aby ktoś się o tym dowiedział...
- Spokojnie, będę milczeć jak grób!- zawołała różowowłosa udając, że zamyka usta i wyrzuca kluczyk. Zaśmiałam się pod nosem. Znam tę dziewczynę jeden dzień, a czuję się jakbyśmy znały się od zawsze. Niewiarygodne, nie?- OK... czyli jutro idziesz pierwszy dzień do szkoły? Wiesz kto ma cię oprowadzać?
- Nie... w sekretariacie powiedzieli mi tylko tyle, że ktoś będzie na mnie czekał.
- Siedzisz obok tej osoby.- wskazała na siebie- To mnie przypadło zadanie pokazanie ci szkoły... znasz już kogoś?- czy ona pisze książkę o mnie?
-Tylko trzech chłopaków. Justin, Nick i Caleb... chyba to są ci najbardziej popularni w szkole- mruknęłam obserwując drogę za mną
- Taaak...- zaśmiała się cicho.- Justin to mój brat.
     Whoa. Wygląda na to, że mam szczęście. Od razu poznaję elitę i co lepsze... pomagam im. 
- Inaczej mówiąc poznałaś już wszystkich z elity. Wiesz kogo się trzymać.- powiedziała wskazując jeden z domów przy drodze- Tutaj mieszkam. Dziękuję za podwózkę i za pomoc wczoraj...
- Spokojnie nic się nie stało.- Uśmiechnęłam się parkując na podjeździe.
- To jest mój numer- podała mi małą karteczkę z rzędem cyferków.- Jakby co to dzwoń. To jak jutro o ósmej trzydzieści pod szkołą? Lekcje mamy dopiero od dziewiątej...
     Skinęłam głową obserwując jak wysiada i idzie w stronę domu. Chyba jutrzejszy pierwszy dzień w szkole nie będzie taki zły...

*******
Odcinek spóźniony... przez technikę -.- Pisałam wczoraj dwa razy odcinek i dwa razy laptop mi się wyłączał nie zapisując tego co już miałam... Za drugim razem uznałam, że jest już za późno na napisanie go jeszcze raz i dodanie, więc robię to teraz....
Czyżby wszyscy gdzieś wjechali tylko ja zostałam w domu? Nieee.... ja tak nie chcę :D
OK... co tu jeszcze dodać...
Ah! Blog o Liamie! Zwiastun ( już poprawiony mam nadzieję) dostanę w ręce dopiero 14, miał być 7 ale z dziwnych przyczyn się nie pojawił... Taaak.... Postaram się dzisiaj dodać jeszcze kolejny odcinek, więc możecie wejść jakoś tak wieczorem i sprawdzić, czy już jest czy nie. Jeżeli do godziny 21 nie będzie rozdziału, pojawi się on jutro!
Wakacje już trwają, a ja ich nadal nie czuje... pewnie to dlatego, że prowadzę aż 4 blogi jednocześnie, dlatego proszę o wyrozumiałość, jeżeli będę się spóźniać z odcinkami ( a tego bym nie chciała) Mam nadzieję, że uda mi się to wszystko w miarę ogarnąć i powoli ruszyć do przodu :D
Dobra, dobra... wiem są wakacje, słonko świeci, a Wam się nie chce siedzieć w domu przed komputerem i czytać tych moich nic nie wartych wypocin... Ale mam jeszcze małe ogłoszenie. Zdałam sobie sprawę, że z tej historii robi się powoli taki duuuuuuży tasiemiec, dlatego akcja powoli zacznie przyśpieszać. Już niedługo zacznie się coś dziać ( za dwa odcinki- obiecuję) więc nie będzie wiało nudą tak jak teraz... ;) A blog o Li... nie będzie aż tak długi, postaram się aby był krótszy :D

10 komentarzy = next!

odcinek nie sprawdzany, przepraszam za błędy...!
Odcinek sprawdzony!

13 komentarzy:

  1. Fajny. Podoba mi się! :) ;*
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam jeszcze dodać, że JESTEM PIERWSZA! JUHU! :D

      Usuń
  2. Świetny odcinek ! ^^
    I ten sposób Louisa na wyciągnięcie informacji... najlepszy <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepszy blog ever !! Kocham go. Japierdziuuu... Ta trmatyka ohhhhhh !!! <3 kocham kocham kocham ! <3
    POZDRAWIAM ! <3 :*
    @luvmyniallers

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekamy na nexta! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow wow boski! Next! *,*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty <33 Ciekawe czy Niall coś zrobi z Alison i wy,ścigami <3 czekam z niecierpliwością na next

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham !!
    Poproszę więcej scen pomiędzy Alison i Louisem, bo uwielbiam to, jak on z nią flirtuje !! x3
    Co do wyścigu - prawidłowo, ja też bym nie zrezygnowała. Hahaha xD
    Rozdziała zaaaaajebistyci nie mogę się doczekać następnego, Evansik xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Niesamowity!!! Cudowny!!! Super!!! Extra!!! nie wiem co jeszcze. Cudowny rozdzial. Czekam na nexta :* Zapraszam do mnie http://polishfriends216.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  9. O.M.G niech ona będzie z Lou i nie zginie w wyścigu czyli to byłby koniec kofam miśka <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Super *-* Dawaj więcej takich momentów z Lou ! ♥ Kc ;* Czekam na next <333

    OdpowiedzUsuń