niedziela, 8 czerwca 2014

Chapter XXIII

Małe ogłoszenie. Notki będą się pojawiać teraz tylko RAZ W TYGODNIU. Jest czerwiec, koniec roku, muszę podciągnąć oceny, bo połowa przedmiotów mi odchodzi i to co teraz mi postawią, będę mieć wpisane na świadectwie maturalnym, więc wiecie...  Jeszcze ciągle nie ma mnie w szkole, bo co chwile jestem zwalniania na jakieś wyjazdy i np. z niemieckiego muszę napisać już 3 zaległe kartkówki xD  

*******

   Wpatrywałam się w leżący naprzeciwko mnie strój i modliłam, się aby był to jeden wielki koszmar. Jakim cudem mam chodzić w tym... czymś? To już wygląda okropnie leżąc tylko na łóżku, więc jak będę w tym wyglądać, kiedy te ''ubrania'' będą na mnie?
- Nie ma mowy, abym w tym chodziła...- mruknęłam omijając łóżko i podchodząc do okna. Zgarnęłam z biurka paczkę fajek, zgniatając ją w ręce.- Dlaczego muszę mieć to cholerstwo?- zawołałam, wyglądając przez okno.
     Widok rozciągał się na pokaźnych rozmiarów basen, gdzie pływali teraz wszyscy chłopcy oprócz Lou. Nawet Zayn się pozbierał po naszej małej ''przygodzie''. Nie sądziłam, że tak szybko może wpaść w panikę i krzyczeć jak mała dziewczynka. Widać, że nie przeżył nigdy prawdziwej adrenaliny. Gdyby brał udział w wyścigach, skok przez most byłby dla niego dziecinnie prosty. Praktycznie co drugi wyścig miał taką właśnie atrakcje: skakać nad podnoszącym się mostem. Chyba nie muszę mówić, że niektórzy tego nie przeżyli... To misja samobójcza. Osobiście oprócz dzisiejszej sytuacji skakałam tylko raz.
     Prychnęłam pod nosem, widząc jak Liam stara się podtopić Harry'ego, ale ten zręcznie się mu wymyka. Gdybym ich nie znała nie dałabym im tyle lat ile maja w rzeczywistości. Zachowują się jak dziesięciolatki... Ciekawe jakie to uczucie, wiedzieć, że w każdej chwili może ktoś zrobić zdjęcie, albo napaść stado rozszalałych fanek. 
     Pewnie mogłabym porównywać to do adrenaliny jaką odczuwasz po wyścigu, wiedząc, że trzeba ratować własną skórę. Doskonale pamiętam, jakie uczucia mi towarzyszyły przy mojej pierwszej wygranej i przy pierwszej ucieczce przed policją. 

*Retrospekcja*

     Szybkim ruchem zmieniałam kolejne biegi i wyprzedzałam auta. Co chwilę zerkałam we wsteczne lusterko chcąc upewnić się, czy policja nadal siedzi nam na ogonie. Całe szczęście znajdowali się kilka aut za nami, co dawało nam malutką szansę ucieczkę i zgubienie ich na ruchliwej ulicy.
- Skręć w lewo, pojedziemy obrzeżami.- zawołał Zack wskazując wąską uliczkę między domami, po drugiej stronie autostrady. Bez mrugnięcia okiem zmieniłam bieg i skręciłam gwałtownie kierownicą. Wpadłam na sąsiedni pas, przecinając go i doprowadzając do stłuczek między autami. Zerknęłam w lusterko, chcąc sprawdzić, czy wszyscy są cali i nikomu nic poważnego się nie stało. Z ulgą mogłam stwierdzić, że oprócz poobijanych zderzaków, nikomu nic bardziej poważnego się nie stało.
-Informuj mnie wcześniej, co?- rzuciłam wymijając kolejne przeszkody. Po chwili wyjechaliśmy na obrzeża miasta, gdzie mogłam rozpędzić auto. Za nami nie było na razie nikogo.- Jak dojedziemy do warsztatu? Mogą go obstawić...
- Nie zrobią tego. Nie mają pojęcia, że jesteśmy z nim powiązani...- usłyszałam, ale nie do końca mnie to uspokoiło. Policja nie jest taka głupia. Szybko dodadzą dwa do dwóch i wpadniemy.- Ej, cykasz się?- chłopak spojrzał na mnie z uśmiechem, a ja pokręciłam głową.- Nie kłam... To twoja pierwsza ucieczka przed glinami, musisz mieć pietra...
- Może trochę...- przyznałam wjeżdżając do tunelu.- Moi rodzice są prawnikami, wiesz co by było, gdyby nas złapali?- skrzywiłam się na samą myśl o kazaniu jakie by mi wygłosili, gdyby dowiedzieli się o wyścigach.- Życie jest mi jeszcze miłe...
- Przyzwyczaisz się...- syknęłam cicho i wjechałam na podjazd w warsztacie. Chwilę później na horyzoncie pojawił się wysoki Japończyk. Chan.
- Jak wyścig?- zapytał, gdy Zack pojawił się obok niego. Powoli odpięłam swoje pasy i z cichym westchnięciem na ustach, wysiadłam. Dobrze wiedziałam, że chłopak zdążył już przekazać koledze najważniejsze informacje dotyczące wyścigu.- Al, spisałaś się na medal! Jak tak dalej pójdzie, to będziemy cię ciągle wystawiać.- pochwalił mnie, na co delikatnie się skrzywiłam. Jak na razie nie chcę mieć nic do czynienia z samochodami.
- Chyba cię pogięło...- warknęłam rzucając kluczyki do auta i wyciągając sporą torbę z pieniędzmi z bagażnika.- Wypłata, chłopcy!- zaśmiałam się i wysypałam całą jej zawartość na podłogę.
     Chan kucnął i chwycił kilka banknotów.
- Dla takiego widoku, warto harować w nocy- powiedział wstając.- Ile tego jest?
- Dwadzieścia tysięcy- powiedziałam siadając na masce.- Po pięć dla każdego.
- Moi drodzy...- zawołał Chan zbierając kilka zwitek banknotów.- Tylko nie przepijcie mi tego...
     Pokręciłam głową odbierając od chłopaka swoją część. W sumie dla takiej kasy mogę się poświęcić...

*Koniec retrospekcji*

     Wszystkie pieniądze, które wygrałam przeznaczyłam na dzieci chore w Afryce. Mnie one nie były potrzebne, rodzice zawsze dawali mi tyle pieniędzy ile potrzebowałam. Oczywiście mogłam je gdzieś schować, zostawić na czarną godzinę, zainwestować... ale po co? Wokół mnie wszyscy mieli szajs, więc wiedziałam, że one się nie przydadzą. A w Afryce, akurat były potrzebne...
- Nadal nie przebrana?- usłyszałam głos za sobą. Szybko odwróciłam się w stronę Lou, który stał w progu, opierając się ramieniem o framugę. Spojrzał na moją dłoń i zmarszczył brwi.- Zgaś papierosa, bo Niall się wkurzy.
     Przewróciłam oczami, a papieros po chwili znajdował się już za oknem. Niech blondynek się cieszy, ten jeden raz.
- Nie przebiorę się w to gówno.- mruknęłam zerkając na mundurek. Utrzymany był w ciemnych kolorach, oprócz krawatu, który był wściekle czerwony. Szara spódnica, która mogła sięgać do kolan, biała koszula i czarna marynarka z logo szkoły na piersi. Błagam... To jest okropne.
- Wybacz, Al... Ale musisz to przymierzyć. Nie zmienimy zasad panujących w szkole.- chłopak pokręcił głową podchodząc do łóżka i sięgając po spódnicę.- Wrócę za pięć minut, a ty się przebierz.- powiedział podając mi trzymaną przez siebie rzecz i opuścił pokój. Westchnęłam zrezygnowana, ściągając koszulę. Im szybciej będę mieć to na sobie, tym szybciej to cholerstwo ściągnę.
     Po kilku minutach został do założenia tylko krawat. Jak na złość nie mogłam sobie z nim poradzić. Kto wymyślił to gówno?
- No nie mogę...- zawołałam, kiedy kolejny raz nie udało mi się zrobić supełka.- Jak Boga kocham, zaraz spalę to chujostwo...- warknęłam opuszczając ręce. Zza moich pleców dobiegł do mnie stłumiony chichot.- Śmiej się Lou... 
     Chłopak podszedł do mnie i stanął naprzeciw mnie. Odgarnął moje włosy z ramienia, odrzucając je na plecy. Chwycił krawat, kręcąc głową, zaczął go zawiązywać. Cały czas wpatrywałam się w jego twarz, zdając sobie sprawę z tego, że pierwszy raz widzę ją z bliska.
     Louis był niesamowicie przystojny- tutaj mogę zgodzić się z opiniami fanów. Według mnie śpiewał najładniej z całego zespołu, miał taki delikatny głos, który można byłoby słuchać godzinami i nadal nie mieć dość.
     Wiedziałam, że każda jego fanka chciałaby być na moim miejscu. Chciałby rozmawiać z nim, zobaczyć go obok siebie, poczuć jego obecność... A mimo to, na ich miejscu byłam ja... I Eleanor.
     Nie za bardzo przepadałam za jego dziewczyną. Nie wiem, skąd on ją wytrzasnął, ale według mnie El nie jest taka ''słodka'' za jaką uchodzi. Nieraz się z nią kłóciłam o błahe - według mnie - sprawy. Kiedyś miała do mnie wąty o to, że jadłam razem z Lou lody z jednego pojemnika... Boże, widzisz i nie grzmisz?!

*Retrospekcja*

-Lody!!!- usłyszałam krzyk Louisa wbiegającego do kuchni. Zmierzyłam go zdziwionym spojrzeniem, unosząc do ust łyżeczkę z zimną cieczą. Chłopak uważnie obserwował moje ruchy, nie spuszczając wzroku z lodów.
- Czego chcesz, małpiszonie?- zapytałam zanurzając kolejny już raz łyżeczkę w opakowaniu.
- Lody...- powtórzył, patrząc chciwie na opakowanie. Pokręciłam głową, a wiedząc, że i tak z nim nie wygram, wyciągnęłam jeszcze jedną łyżeczkę i wbiłam w zawartość pudełka.
- Chodź, bo się rozpuszczą...- uśmiechnęłam się do niego przesuwając pudełko, aby bardziej stało na środku. Nie musiałam dwa razy powtarzać. Pasiasty szybko dosiadł się do mnie, a po chwili większa zawartość pudełka znalazła się w jego ustach.- Idiota...- mruknęłam pod nosem, nabierając kolejną porcję lodów.- Gdzie jest El?
     Kiedy tylko przyjechałam do Irlandii na wakacje, Niall ściągnął resztę zespołu, a oni zgarnęli po drodze swoje dziewczyny. Dan, Pierre i Bar już znałam, więc z wielką radością je przywitałam. Całą nasza czwórka zawsze doskonale się ze sobą dogadywała, miałyśmy głupie pomysły, przez które nieraz miałyśmy przerąbane u chłopaków. Tego dnia, Lou pojawił się w towarzystwie ślicznej, szczupłej i wysokiej brunetki. Zaciekawiona podeszłam do chłopaka i przytuliłam go na powitanie.
- Loui!- zaśmiałam się niszcząc jego starannie ułożoną fryzurę. Odsunął się ode mnie szybko i zgromił spojrzeniem.- Gdzie ty byłeś, co? 
- W Londynie młoda- powiedział szczypiąc moje policzki. Fuknęłam na niego oburzona.- No już nie gniewaj się Evans...
- Spadaj Boo Bear...- powiedziałam odsuwając się od jego wyciągniętych rąk. Tylko ja i Harry mogliśmy się tak do niego zwracać. Nie miałam pojęcia dlaczego to nam, przypadł ten przywilej. Przesunęłam wzrok na jego towarzyszkę, która skanowała mnie wściekłym spojrzeniem. Uups. Coś czuję, że się nie polubimy.
- Al, to jest Eleanor.- przedstawił nas sobie blondyn.- Moja dziewczyna. El, to jest Aliosn, siostra Niall'a.
- Miło mi cię poznać- zawołałam wyciągając w jej stronę rękę. Brunetka z niechęcią ją uścisnęła używając przy tym całej swojej siły. Uniosłam zaskoczona brew, ale nie skrzywiłam się. Musisz użyć czegoś więcej niż siły, aby mnie przestraszyć, kochana- pomyślałam.- Chłopcy są w salonie i oglądają mecz, a ja z dziewczynami jesteśmy nad basenem, więc jeżeli chcesz do nas dołączyć, to śmiało.- dodałam szybko, czując jak napięcie między nami powoli wzrasta.
- Dzięki, ale nie skorzystam.- odparła El, a ja wzruszyłam ramionami i znikłam na tarasie. Już nie lubię tej dziewczyny.
     Louis i Eleanor, tak samo jak reszta, zostali u nas na kilka tygodni. Upały dawały się we znaki, więc z dziewczynami ciągle leżałyśmy nad basenem i opalałyśmy się podczas kiedy chłopcy robili spotkania w ''męskim'' towarzystwie. Chcąc nie chcąc El, musiała się do nas dołączyć i o ile do reszty dziewczyn była nastawiona przyjaźnie, na mnie wręcz warczała i gdyby tylko mogła wydrapałaby mi oczy. Kiedy kolejnego dnia, obdarowała mnie nienawistnym spojrzeniem, postanowiłam iść do kuchni i zrelaksować się przy pudełku zimnych lodów, do których przyczepił się również Louis.
- Nie mam bladego pojęcia, ale chyba na basenie.- odparł z pełną buzią chłopak co skutkowało oplucie się zimną mazią.- Cholera.
-Czekaj...- zawołałam śmiejąc się. Oderwałam kilka listków papieru i dokładnie wytarłam jego twarz.- Proszę i znowu jesteś piękny, przystojny i zabójczy- zażartowałam cytując słowa jakieś fanki. Dobrze wiedziałam, że w moim głosie pobrzmiewa sarkazm.
- To ty taka?- zerwał się z miejsca i oplótł mnie ramionami w pasie.- Czas na ŁASKOTKI!
- Nie, proszę, tylko nie to!- krzyknęłam, a po chwili zwijałam się ze śmiechu. Blondyn doskonale wiedział jaki jest mój słaby punkt i zawsze to wykorzystywał.- Louis, przestań! Proszę cię!
- Za całusa w policzek.- powiedział odwracając mnie przodem do siebie. Pokręciłam głową.- Jak tego nie zrobisz, to umrzesz ze śmiechu- zagroził. Przewróciłam oczami, spełniając jego prośbę.- No i o to mi chodziło!
- Przeszkadzam wam?- usłyszałam dobrze znany i znienawidzony mi głos. Szybko odsunęłam się od Lou i spojrzałam na wejście do kuchni, gdzie stała Eleanor.
- Nie- odpowiedziałam poprawiając włosy i zamykając pudełko od lodów.- Idę do dziewczyn.- rzuciłam w stronę pasiastego, wychodząc.
     Szybko minęłam dziewczynę, ale po chwili poczułam jak ktoś chwyta mnie za nadgarstek. Odwróciłam się i stanęłam oko w oko z brunetką.
-Jeszcze raz zobaczę, że jecie coś ze wspólnego pudełka, albo jesteście obok siebie, to pożałujesz tego, że w ogóle tutaj jesteś.- syknęła i zniknęła w kuchni.

*Koniec retrospekcji*

-Gotowe- zawołał Lou i odsunął się. Spojrzałam w swoje odbicie, krzywiąc się.
- Mogło być gorzej...- westchnęłam odwracając się na pięcie.- Chodź, muszę się pokazać chłopakom.


******

O D C I N E K     N I E     S P R A W D Z A N Y!
S P R A W D Z O N Y 

10 komentarzy =  next!

Tak czytam ten odcinek jeszcze raz... I nie mam bladego pojęcia jak z jakiegoś głupiego pomysłu, stworzyłam coś co można przeczytać :D Szczerze, to sądziłam, ze wyszedł gorzej.
I na marginesie:
Nowy blog będzie o Liamie! Prolog już jest opublikowany, więc chętne osoby zapraszam! Dołączajcie do obserwatorów! KLIK

14 komentarzy:

  1. Yeaaah. Cudownieee
    :) nareszcie rozdzial. :p
    ZJeeeeebisty!! <3
    @luvmyniallers

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej fajny ten rozdział xD
    Poprawiaj te oceny xD
    Jedna uwaga ... chujostwo pisze się przez "ch". Przepraszam, musiałam xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaa! Dziękuję! :D
      Serio muszę iść zrobić badania czy nie jestem dysortografikiem :D

      Usuń
  3. Jeeeej ! Nowy rozdział. Świetny. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zrobiłaś z Eleanor niezłą sukę. Nie żeby mi to przeszkadzało. Czuję miłość w powietrzu! Al i Lou mają się ku sobie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu to jest genialne.
    Czekam na na next

    OdpowiedzUsuń
  6. WoW! Elka to niezła suka xd
    W realu ją lubię ale w opowiadaniu już nie za bardzo bo chcę żeby Tommo był z Al!
    Proszę niech tak będzie!
    Rozdział Ci wyszedł bardzo fajny :)
    Już nie mogę się doczekać kiedy opublikujesz następny rozdział C=
    Życzę weny =D
    Całuję :********

    OdpowiedzUsuń
  7. El to sucz , rozwarta sucz ( oczywiście tylko na tym blogu )

    OdpowiedzUsuń
  8. Omnomnom *_*
    Cudo po prostu <333
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam (nie osobiście) geniusza 21w. i to zPolski. Szkoda, że nie dają Nobla bloggerką :** boziu jak ja bardzo kocham twoje opowiadanie jest genialne, wspaniała, aż brak słów by to opisać CUDO i nic więcej. Nn :***

      Usuń
  9. Cudowny rozdział kochana <3 Nie mogę się doczekać nexta. Chciałabym żeby wreszcie była z Louu Czekam :D

    OdpowiedzUsuń