Jak to szybko zleciało! Niedawno pisałam prolog, a tutaj już chapter VI! Dziękuję Wam za wejścia i komentarze :D
****************
*Alison P.O.V.*
Z głośnym westchnięciem opadłam na fotel pasażerski w prywatnym samolocie One Direction. Tak, ten denny zespół posiadał własny samolot! I to nie byle jaki, tylko odrzutowiec. Oczywiście, po co mamy latać zwykłymi liniami lotniczymi, narażać się na ciekawskie spojrzenia, skoro można wsiąść w własny odrzutowiec i po kilku godzinach przyjemnego lotu być na miejscu?! Czujecie ten sarkazm?
Podczas podróży busem na lotnisko, nie odezwałam się do nikogo. Unikałam wzroku Zayn'a, a z Niallem nie miałam ochoty gadać. Na samym początku próbował za wszelką cenę, wyciągnąć ode mnie, dlaczego wyszłam rano z domu, ale udawałam, że go nie słyszę. W końcu nie chcąc, obić mu jego buźki, za co na pewno dostałabym od jego fanek, wyciągnęłam słuchawki i pogrążyłam się w muzyce.
Na lotnisku- całe szczęście - nie było tych Direcoś, dzięki czemu mogliśmy niezauważalnie przejść przez odprawę, a potem specjalnym bocznym wyjściem do samolotu. Widok maszyny, trochę mnie zdziwił i przeraził. Od zawsze bałam się latać samolotem, jakoś zawsze znosiłam podróże do Irlandii i z powrotem, ale to... to było coś innego. Teraz mam przy sobie pięcioro debili spod ciemnej gwiazdy.
Gdy miałam wsiąść na pokład, zawahałam się, ale szybko się opamiętałam. To tylko głupi lot samolotem! myślałam siadając. Od razu zamknęłam oczy nie chcąc patrzeć na tych przygłupów. Znając życie zaraz coś odwalą...
Czułam jak ktoś siada obok mnie, ale mimo to nie otworzyłam oczu. Po perfumach poznałam, że był to Lou. Ten zapach... poznałabym wszędzie. Był nieziemski, aż chciało się podejść bliżej, aby poczuć go mocniej... STOP! Lou ma dziewczynę, opamiętaj się! Co mi dziś odpierdoliło?!
Samolot po kilku minutach zaczął kołować. Mocno zacisnęłam palce na oparciu fotela i powoli odliczałam do dziesięciu, aby uspokoić swój oddech. Zawsze to pomagało i nie wpadałam w panikę... Starty i lądowania były, są i będą dla mnie najgorsze.
Gdy znajdowaliśmy się w powietrzu mogłam w końcu się rozluźnić. Oparłam głowę o nagłówek za mną i wsłuchałam się w rytm muzyki lecącej z słuchawek. Może istnieje szansa, że zasnę?
Gdy powoli zasypiałam, obudził mnie sygnał przychodzącej wiadomości. Niechętnie otworzyłam oczy i chwyciłam telefon. Louis. Czy temu idiocie się nudzi?
,,Nie ładnie... paski są moje, zapomniałaś? Powiedzmy, że tym razem pozwolę bezczelnie skopiować mój styl, ale to pominiemy :P''
Prychnęłam pod nosem. Jeżeli ten kretyn uważa, że będę się go pytać o pozwolenie o to jak mogę się ubrać, to grupo się pomylił. Spojrzałam na fotel obok mnie... który był pusty. Zmarszczyłam brwi i rozejrzałam się wokół siebie. Po chwili znalazłam swoją zgubę. Siedział z chłopakami i najwyraźniej grali w gry planszowe. Pokręciłam głową i ponownie zamknęłam oczy, chcąc w końcu zasnąć. Po kilku sekundach ponownie usłyszałam dźwięk sygnalizującą nową wiadomość.
,,Pffff.... Foch, jak możesz mnie ignorować? Zdajesz sobie sprawę z tego ile dziewczyn chciałoby być teraz na TWOIM miejscu? Siedzieć w samolocie 1D i pisać wiadomości z najprzystojniejszym facetem na świecie i dostać od niego pozwolenie na noszenie pasków... Oj zapędziłaś się księżniczko!''
No nie... Szlag, Tomlinson!
Spierdalaj, Tomlinson! Obudziłeś mnie! Zapłacisz mi za to!
Wkurzona wyłączyłam telefon i rzuciłam na miejsce obok mnie. Naciągnęłam mocniej sweter, który miałam na sobie i kolejny raz zamknęłam oczy. Jeżeli, znowu ktoś mi przerwie... zabiję... Zabiję na miejscu.
Gwałtownie się ocknęłam słysząc wybuch głośnego i wesołego śmiechu. No tak. Mogłam przewidzieć, że z tymi złomami nie da się spokojnie znieść podróży. Westchnęłam i chwyciłam telefon. A na nich zemszczę się później.
Po upierdliwych wiadomościach Lou nie miałam już żadnej niespodzianki. Chociaż tyle dobrze. Przetarłam rękoma zmęczone oczy i rozpuściłam włosy. Wszystko mnie bolało jak po jakiejś walce.
- Alison...- usłyszałam za sobą. Powoli odwróciłam się w stronę Harry'ego, który robił do mnie maślane oczka. - Proszę... Zagraj ze mną w karty....- wystękał.
Wybuchnęłam śmiechem. On żartuje, prawda? Nie będę z nim grać! Nie ma mowy. Nie chcę, mieć nic wspólnego z tym zespołem, ani tym bardziej z jego członkami. Wystarczy, że z jednym z nich jestem już spokrewniona.
-Harry- zaczęłam słodko.- Spieprzaj.
Chłopak gwałtownie otworzył oczy na moje słowa. Chwilę później Styles klęczał przede mną i złożył ręce jak do modlitwy.
- Alison, ja cię tak bardzo proszę...- wyjąkał- Zrobię wszystko, dosłownie wszystko, ale proszę cię... Zagraj ze mną, no...
Tego Harry nie powinien, akurat był mówić. W głowie zaświtała mi myśl. Przechyliłam głowę w bok i spojrzałam uważnie na chłopaka. Tak... To będzie idealna zemsta.
- Wszystko?- zapytałam, chcąc się upewnić. A jeżeli powie, że nie?- Dokładnie wszystko?
Żarliwie pokiwał głową, a ja wzruszyłam ramionami. Nie mogę pokazać nikomu, że mam jakiś plan. Jeszcze wszystko mogą zepsuć.
- Dawaj, te karty. Gramy w pokera. - rzuciłam- Przegrany stawia wygranemu pizzę.
Uśmiech na twarzy Hazzy był zaraźliwy. Chłopak zerwał się kolan i pobiegł po karty. Uśmiechnęłam się do siebie i klasnęłam w ręce. Nie dość, że mam idealną okazję, aby odegrać na wszystkich, za tą pieprzoną wyprowadzkę z Londynu, to jeszcze dostanę pizzę za dramo. Dobrze wiedziałam, że wygram. Jeszcze nigdy nie przegrałam.
Przeciągnęłam się, podczas, gdy Harry tasował karty. Kątem oka zauważyłam, że pozostała czwórka przysiada się do nas i uważnie obserwuje. Tak... Patrzcie i podziwiajcie upadek waszego kolegi!
Pół godziny później, radośnie się zaśmiałam prostując ręce.
-Wygrałam! Stawiasz pizzę, kochany!- pogroziłam mu palcem. Wzrok Styles'a był bezcenny. Chyba jeszcze nigdy nie przegrał. Haha, utarłam nos Hazzie!- Jak dolecimy, to zastanowię się nad tym co masz dla mnie zrobić.
Wygodnie oparłam się o fotel i zamknęłam oczy. Niech ten lot już się skończy!
**********
Lądowanie przebiegło bez problemów. Z racji tego, że cały lot przesiedziałam w jednym miejscu i się nie ruszałam, gdy tylko wstałam poczułam jak wszystko zaczyna mnie boleć. Jęknęłam cicho i chwyciłam uchwyt torebki. Chwiejnym krokiem wyszłam z maszyny, a gdy stanęłam na stałym lądzie, rozprostowałam ramiona. Palce niemiło strzeliły, co wywołało grymas na twarzy przechodzącego Niall'a.
- Wiesz, że mogłaś się ruszać w samolocie?- powiedział zatrzymując się obok mnie i obserwując.
- Doskonale o tym wiedziałam Horan. Nie miałam ochoty, dołączać do waszej bandy debilów.- rzuciłam sarkastycznie, poprawiając torebkę. Czekaliśmy na odbiór bagaży. Wolę mieć na oku swoje rzeczy, niż potem biegać i szukać walizki.- To cud, że jeszcze ze sobą wytrzymujecie, ja mam was na karku dopiero jeden dzień, a już chce mi się rzygać, gdy was widzę...
Blondyn zacisnął gwałtownie szczękę. Wiedziałam, że go wkurwiam tym co mówię, ale miałam do szczerze powiedziawszy w dupie. Nie będę dla nikogo miła. Szczególnie dla osoby, która udaje, że nie istniejesz przez kilka lat, a potem nagle zjawia się w twoim życiu i wywraca je do góry nogami.
- Alison... Nie uważasz, że najwyższa pora zakopać ten topór wojenny?- zapytał. W jego oczach dostrzegłam ból. Jaką muszę być suką bez uczuć, skoro ten wzrok mnie nie ruszył?
- To nie ja go zbudowałam Niall.- warknęłam w jego stronę.- To, ty go zbudowałeś, a ja go postawiłam. Miej pretensje do siebie o dzisiejszą sytuację. Gdybyś inaczej się zachowywał na samym początku, gdybyś chociaż raz zadzwonił...- zaczęłam wyliczać. Czułam jak moje oczy robią się powoli mokre. Musiałam powiedzieć to co chciałam zanim się rozkleję. Nie chciałam widowiska.- Ale nie. Ty wolałeś udawać, że nie istnieję. To były twoje zasady, Horan. Ja po prostu robię to samo. Udaję, że nie istniejesz. Nie istniejesz dla mnie, od samego początku powstania waszego zespołu.
Zdawałam sobie sprawę, że to co mówię to cios poniżej pasa, ale nie miałam zamiaru się wycofać. Nie teraz. Blondyn musi poczuć się tak samo jak ja, kilka lat temu, kiedy oglądałam pierwszy wywiad z One Direction, a Niall zaprzeczył mojemu istnieniu. To bolało. I to mocno.
Odwróciłam się na pięcie, słysząc jak woła nas Malik. Mulat szybkim krokiem szedł w naszą stronę. Odwróciłam od niego wzrok i zaczęłam iść przed siebie. Im dalej od nich tym lepiej.
- Alison, stój!- usłyszałam krzyk Zayn'a. Przeklęłam pod nosem, ale posłusznie się zatrzymałam.- Coś ty powiedziała Horanowi?!- wydarł się na mnie. Przewróciłam oczami i westchnęłam. No i zaczyna się cała szopka.- Coś ty powiedziała?!- chwycił mnie za rękę i szarpnął. Straciłam równowagę i poleciałam do przodu.
-Prawdę, Malik. Prawdę- syknęłam i szarpnęłam rękę. Chciałam ją wyrwać z zbyt mocnego uścisku chłopaka.
- Jaką, kurwa prawdę?! Co mu nagadałaś?!
Mulat zdenerwował się i mocno mną potrząsnął. Nagle przed moimi oczami pojawiło się wspomnienie sprzed kilku lat...
*Retrospekcja*
*Retrospekcja*
- Wracaj, tutaj!- usłyszałam za sobą wrzask i głośny śmiech. Włosy zjeżyły mi się na karku ze strachu. Mój oddech już był świszczący i strasznie szybki. Serce waliło mi jak oszalałe.
Wbiegłam w jakiś korytarz i stanęłam w miejscu. Nigdzie nie było miejsca, aby się schować. Byłam w ślepej uliczce.
- Szybko, jest tam!- usłyszałam pośpieszne kroki. Do moich oczu naszły łzy. Wiedziałam co zaraz się wydarzy...
Nagle poczułam mocne szarpnięcie i wylądowałam na ścianie , uderzając o nią głową. Zakręciło mi się w niej, a do moich uszu dotarły szydercze śmiechy...
*Koniec retrospekcji *
*Koniec retrospekcji *
Nie myślałam, kiedy wykonałam ruch. Byłam cała spanikowana, owładną mną strach. Szybko podniosłam nogę i uderzyłam napastnika w krocze. Jęki chłopaka, które dobiegły do mnie, przywróciły mnie do rzeczywistości. Rozejrzałam się dookoła.
Byłam na lotnisku w Irlandii, a chłopak, którego nieświadomie znokautowałam, okazał się być Zaynem. Szybko odsunęłam się od niego drżąc na całym ciele. Kręciło mi się w głowie, przed oczami miałam mroczki, a mój żołądek wykonywał salto. Podświadomie czułam jak ktoś do nas podbiega, jak ktoś coś do mnie mówi, jak czyjeś dłonie mnie dotykają. Zaczęłam się wyrwać, cicho jęcząc.
- Zostaw mnie, proszę nie dotykaj mnie- wyszeptałam, chcąc się wyrwać z obcych rąk.
-Alison, uspokój się. Al!- czyjś głos dobiegał do mnie jakby z daleka. To nie powinno się było stać. To wspomnienie nie miało prawa do mnie wrócić. Nie miałam prawa o nim pamiętać...
Po moich policzkach spływały łzy. Ktoś mnie objął. Po perfumach poznałam, że to Lou.
- Ciii.... maleńka, no już... Nic ci nie grozi, on nie chciał nic ci zrobić- usłyszałam.
Powoli zaczynałam wracać do świata rzeczywistego. Powoli podniosłam głowę i zamknęłam oczy.
-Zostawcie mnie.- szepnęłam cicho i wybiegłam z płyty lotniska. Nikt nie próbował za mną biec.
**********************
TADAM! Było 18 komentarzy? Nie.... Bo aż 20! Dziękuję Wam!
Kolejny odcinek - 20 komentarzy ( środa)
23 -||- ( niedziela)
Liczę na Was!
Jak to jest, że piszesz rozdziały z taką prędkością?! Jezu rozdział świetny, po pierwsze kocham imię Alison, a po drugie Lou jest tu taki słodki xD Nie moge sie doczekać następnego rozdziału :) czekam
OdpowiedzUsuńJagoda
Aaa tak szybko nowy rozdział ?
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie reakcja Nialla na te słowa.
A Louis tu takie aww *-*
Czekam na następny rozdział ♡
Karina :3
Zajebisteee. Kurwaaa. Ze szczescia az sie poplakalam. Hehehehehehh ;))
OdpowiedzUsuńChcee juz rozdzialeeek. Tak wieec kochanee komentujciee!! :D
@luvmyniallers
Aaa !! Ona się przełamuje !!
OdpowiedzUsuńZauważyłaś, że Horanek nie ma u nas łatwego życia? xd
Rozdzia zajebiaszczy *.*
Ale świetne :D
OdpowiedzUsuńNext!
OdpowiedzUsuńZajebiste :P
OdpowiedzUsuńNo nareszcie bad All wróciła fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńAwww świetne opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńO moj boze juz sie nie moge doczekac ;d świetnie piszesz xx
OdpowiedzUsuńuuuu co się dzieje co się dzieje chcę więcej czekam na next :)
OdpowiedzUsuńSuper.! Kocham ten rozdział.! Ach ten Lou... KOCHAM GO.!! *-* <3 a cb i twopje blogi wszystkie przeczytsalam i ubóstwiam. Kiedy następny odcinek bajki o zyciu.? <3
OdpowiedzUsuńBillusia200btk
Jak ty możesz mi to robić ?! :D
OdpowiedzUsuńW takim momencie skończyć, no ZAJEBISTY rozdział, czekam na nexta :3
Wika
Szybko piszesz rozdziały , i w dodatku są świetne ♡♥
OdpowiedzUsuńUwielbiam cię
Kihckudxhvujrbfiursbfiursbfjusrbfjhrsbviubfiuvbifduzbviuzuerbgiu ♥ nie wiem co powiedzieć. Uwielbiam!!! Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńkocham <3
OdpowiedzUsuńNie ma słów poprostu świetny!...
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział :D
OdpowiedzUsuń@julcia_200
Swietny
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńJesteś zajebista w taki szybkim czasie piszesz rozdziały i to w dodatku bez błędów, rozdzial jest swietny aż brak mi slow co do niego i nie mam pojęcia co wiecej napisać. :) czekam na nexta 😍
OdpowiedzUsuńŚwietny styl pisania ;*
OdpowiedzUsuńJaram się twoim FF bardziej niż Fretka Jeremiaszem *_* Ja tam mam nadzieję, że Ali będzie, z którymś z 1D ;D huhu
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na niedzielę ^.^ Świetnie piszesz ;*
OdpowiedzUsuń