********
*Alison P.O.V.*
Nagły huk zbudził mnie z mojego lekkiego i czujnego snu. Gwałtownie podniosłam się, co skutkowało sturlaniem z miękkiego i ciepłego łóżka. Po kilku sekundach bezczynnego leżenia i zbierania myśli, z westchnięciem oparłam rękę na szafce nocnej i naparłam na nią. Bez porządnej kawy z samego rana, nie myślę, więc całkowicie zapomniałam o tym, że szafka nie wytrzyma mojego ciężaru. Jednak... było już za późno. Komoda przechyliła się, uderzając mnie w nogę i przygniatając przy okazji stopę.
- KURWA MAĆ! - wydarłam się na cały dom mając głęboko w dupie to, że pobudzę resztę domowników. O ile już nie są na nogach, co innego mogło mnie zbudzić, jak nie piątka idiotów?! Powoli odsunęłam szafkę i rozmasowałam bolącą stopę. Na moje szczęście nie było tam nic ciężkiego.- Nie ma to jak piękny początek dnia - warknęłam do siebie powoli kuśtykając do walizek. Otworzyłam jedną z nich i wyciągłam czerwone rurki i białą koszulkę z krótkim rękawkiem w niebieskie paski. Chwyciłam jeszcze białe conversy i skierowałam się do łazienki. Jednym szybkim ruchem rozczesałam włosy, zaplatając je w luźnego warkocza. Usta musnęłam pomadką i spojrzałam na siebie w lustrze.
Makijażu dzisiaj wyjątkowo postanowiłam nie nakładać, skoro czeka mnie kilku godzinna podróż samolotem. Swoją drogą, dlaczego tak szybko pogodziłam się z myślą, że muszę opuścić Londyn? Co ten Horan ze mną wczoraj zrobił?!
Makijażu dzisiaj wyjątkowo postanowiłam nie nakładać, skoro czeka mnie kilku godzinna podróż samolotem. Swoją drogą, dlaczego tak szybko pogodziłam się z myślą, że muszę opuścić Londyn? Co ten Horan ze mną wczoraj zrobił?!
Kolejny huk dobiegający z dołu, zmusił mnie do wyjścia na korytarz. Zbiegłam po schodach i wpadłam do kuchni, gdzie... stał mój brat z patelnią w ręce. Zmrużyłam oczy, gdy dostrzegłam na niej żółtą maź oraz kilka potłuczonych talerzy. Kątem oka zauważyłam jak Hazza wymyka się z pomieszczenia. Czy to czasami nie jest ulubiona zastawa mamy?
- Co ty odpierdalasz Horan?- warknęłam w kierunku blondyna, który pokręcił tylko głową. Ach... Wiem co to oznacza. Zaraz się komuś oberwie...!
-STYLES!!!- jego wrzask potrafi obudzić umarłego.- COŚ TY KUŹWA NAROBIŁ? MIAŁEŚ TYLKO POSTAWIĆ TALERZE NA STOLE!!!
Zaśmiałam się pod nosem. Jeżeli zdenerwujesz Horanka z samego rana... masz przejebane. Nie chciałabym być teraz w skórze Hazzy... ani teraz, ani nigdy w życiu.
Wściekły wzrok brata skierował się w moją stronę, na co wywróciłam oczami. Mnie tym nie przestraszysz kolego!
Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej jogurt. Chwyciłam czystą łyżeczkę z szuflady i już miałam wyjść z pomieszczenia, kiedy zatrzymał mnie głos Niall'a:
Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej jogurt. Chwyciłam czystą łyżeczkę z szuflady i już miałam wyjść z pomieszczenia, kiedy zatrzymał mnie głos Niall'a:
- To wszystko?- Zapytał zdziwiony. Kiedy mu ta złość tak szybko przeszła? Jeszcze chwilę temu, był gotowy zabić na miejscu Harry'ego- To jest twoje całe śniadanie?- wskazał na jogurt,wymachując patelnią. Tak, jeszcze wyżej! Za chwilę będziesz zbierał jej zawartość ze ścian!
Zmarszczyłam brwi, patrząc na trzymaną przeze mnie rzecz. Według mnie, to było aż za dużo.
-Taaak- powiedziałam - Macie przerąbane. To była ulubiona zastawa mamy- mruknęłam wskazując na porozbijane talerze. Szybko wyszłam z kuchni i usiadłam na kanapie w salonie. Chwyciłam pilot i jednym guzikiem włączyłam telewizor.
Wiadomości... czyli nuda, sport... znowu nuda, kulinaria... nuda do kwadratu... znowu wiadomości... aż zabrakło mi słów, aby je określić. W końcu zniesmaczona tym, że nic ciekawego o tej porze nie leci, zostawiłam na wiadomościach. Staczasz się, Alison. Od kiedy oglądasz wiadomości?
- Księżniczka już wstała?- usłyszałam za sobą głos. Odwróciłam się i zobaczyłam Malik'a stojącego w
progu. Jednym ramieniem opierał się o framugę i uważnie mnie obserwował. Czy przez jeden dzień nie może sobie odpuścić? Nie jestem jakimś drogocennym okazem w muzeum, którego trzeba pilnować dzień i noc.
progu. Jednym ramieniem opierał się o framugę i uważnie mnie obserwował. Czy przez jeden dzień nie może sobie odpuścić? Nie jestem jakimś drogocennym okazem w muzeum, którego trzeba pilnować dzień i noc.
-Tak, Jej Wysokość raczyła zejść z łóżka- mruknęłam i wróciłam do oglądania dennych wiadomości. Akurat wspominali coś, o spadkach notowań na giełdzie.- Gdyby nie mój niedorozwinięty brat i pieprzony Styles jeszcze bym spała. Ale oczywiście... zachciało im się rzucać talerzami! Pojeby...- dodałam po chwili.
Jeżeli w Irlandii, codziennie rano będę mieć takie pobudki, poproszę tatę, żeby pozwolił zamieszkać mi w ogrodzie. Albo u sąsiadów. W najgorszym razie zamieszkam pod mostem. Ja tam będę się chciała wyspać!
- Oj, nie marszcz tak swojego czółka, bo jeszcze ci zmarszczki wyskoczą.- zaśmiał się Malik. Wciągnęłam głośno powietrze. Natychmiast musiałam wyjść, jeżeli cały zespół One... coś tam, chce być w jednym kawałku. Doskonale wiedzieli co zrobić, żeby wkurzyć mnie z samego rana. Najbardziej Malik.
Szybko wyłączyłam telewizor i wyrzuciłam pusty pojemnik po jogurcie do kosza. W kuchni, Niall kłócił się z Harrym o stłuczone talerze. W normalnej sytuacji stałabym tam i obserwowała rozwój wydarzeń, mając w duchu cichą nadzieję, że ktoś utrze nosa blondynowi. Byli tak sobą zajęci, że nawet mnie nie zauważyli. I bardzo dobrze, tym lepiej dla mnie.
W przedpokoju chwyciłam czarną skórzaną kurtkę z której wyciągnęłam słuchawki. Nie zwracając uwagi na wołania Zayn'a z salonu, który kazał mi wrócić, wyszłam z domu, głośno trzaskając drzwiami. Miałam dość tego domu wariatów. Nie dość, że zmuszają mnie do wyjazdu z kraju, to jeszcze rodzice nawet nie wyrazili chęci, żeby się ze mną pożegnać. Nienawidzę takiego życia.
Szłam ulicami Londynu słuchając muzyki z mojego telefonu. Chciałam jak najlepiej zapamiętać Londyn. Nie mam pojęcia, czy jeszcze kiedyś tu wrócę. Chciałabym. To w końcu tutaj się wychowałam, tutaj mam przyjaciół, tutaj byłam szczęśliwa...Niestety... mój kochany braciszek musiał to wszystko dokładnie spieprzyć. Jak zawsze.
Gdy mijałam Big Ben, wizytówkę Londynu, musiałam się na chwilę zatrzymać. Miałam wiele wspomnień związanych z tym miejscem. Doskonale pamiętałam jak to tutaj się ukrywałam, gdy zwiewałam ze szkoły. Uśmiechnęłam się na tę myśl. Te czasy już nie wrócą... niestety... albo może stety?
Zostały mi jeszcze dwa lata nauki, którą dokończę w Irlandii. Nawet nie chcę myśleć o tym, jakie będę musiała nosić mundurki. Widziałam te okropne ubrania i już wiem, że się nie polubimy. Nie ma szans.
Zegar wskazywał godzinę siódmą rano. Nigdy tak wcześnie nie byłam na nogach. Zawsze wstawałam koło ósmej... Pokręciłam głową i szłam dalej przed siebie. Chciałam odwiedzić jeszcze Ingrid. Muszę się pożegnać. Chociaż zanim to zrobię, idę o zakład, że dziewczyna strasznie mnie zwyzywa, za to, że wyciągam ją z łóżka o tej porze.
Kilkadziesiąt minut później stałam już przed domem rudowłosej. Wyciągnęłam telefon i odłączyłam od niego słuchawki. Wybrałam numer do dziewczyny i czekałam, aż ta odbierze.
- Nosz, kurwa, ja pierdolę kobieto! Czy ciebie do samego końca pojebało? Po chuja dzwonisz do mnie o tej pierdolonej porze?!- a nie mówiłam? Ta dziewczyna ma naprawdę ostry język, a to, w porównaniu z nią... to jeszcze nic.
- Złaź na dół. Jestem pod twoim domem.- rzuciłam tylko i się rozłączyłam. Nie musiałam długo czekać. Po kilku sekundach, drzwi otworzyły się z rozmachem i wybiegła przez nie nastolatka. Jej długie, proste, rude włosy, były w kompletnym nieładzie, a oczy, gdyby tylko mogły zabijać- pozbawiłyby w tej chwili życia kilka osób znajdujących się najbliżej. Czyli mnie.
- Chciałam się pożegnać Ingrid- mruknęłam wbijając wzrok w swoje stopy.- Wyjeżdżam do Irlandii. Na stałe... jak na razie.
Słyszałam jak dziewczyna wciąga głośno powietrze i wypuszcza je ze świstem. Chyba się zdenerwowała.
- To pomysł Nialla?- usłyszałam, po dość długiej ciszy. Niepewnie podniosłam na nią wzrok. Była blada jak ściana. Wiedziałam, że jest wściekła. Westchnęłam i pokiwałam głową odpowiadając na jej pytanie. Zamknęła oczy i pokręciła głową.- Czy on zawsze musi wpieprzać się w nasze życie? Czemu to zrobił?
- Nie wiem. Może uważa, że Londyn ma na mnie zły wpływ... Zresztą gówno mnie to obchodzi. Jestem wkurzona na niego i na cały ten porąbany zespół. - zawołałam siadając na schodach. Wkurwia mnie to, że blondyn wszędzie wciska swój nos.- Masz fajkę? Ja swoje zostawiłam w domu, a muszę zapalić bo oszaleję.- wystękałam chwytając się za głowę.
Rudowłosa pokiwała głową i znikła we wnętrzu domu. Po chwili rzuciła we mnie paczką naszych ulubionych papierosów. Wyciągnęłam jednego i podpaliłam. Dym nikotynowy, który poczułam w płucach, cudownie mnie uspokajał.
- Kiedy jedziesz?- zapytała Ingrid siadając obok mnie i zapalając swojego papierosa. Po chwili z jej ust wydobył się obłok dymu.
- Dzisiaj.- pokręciłam głową.- A konkretniej to zaraz. O dziewiątej mamy samolot.
Siedziałyśmy na schodach i żadna z nas się nie odzywała. Chciałyśmy nacieszyć się sobą, póki jeszcze możemy. Po kilku minutach, wrzuciłyśmy resztki papierosów do popielniczki obok schodów. Powoli wstałam z miejsca i odwróciłam się do rudowłosej.
- Będziesz do nas wpadać, prawda?- powiedziałam mocno ją obejmując.
- Nie ma bata. Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo.- zaśmiałyśmy się.- Masz pisać, dzwonić i tak dalej. Będę tęsknić za tobą. Imprezy bez ciebie to już nie będzie to samo.
- Nie przeginaj. Znajdziesz kogoś innego- szturchnęłam ją. Po chwili spoważniałam.- Ja też będę tęsknić. Nawet nie wiesz jak bardzo.
Ostatni raz spojrzałyśmy na siebie, po czym rudowłosa zniknęła w domu. Westchnęłam i powolnym krokiem ruszyłam w drogę powrotną. Nie uśmiechało mi się, zostawianie tego wszystkiego. Ja tego nie chciałam... ale moje zdanie już się nie liczy.
- Hej, Evans!- usłyszałam. Spojrzałam w stronę skąd dobiegał głos. Malik. Znowu.- Wsiadaj, mała...- wskazał głową na miejsce pasażera. Delikatnie uniosłam brew. Czy on na serio chciał, żebym wsiadła do samochodu? Swoją drogą skąd się tutaj wziął?!- No, dalej... Jak tego nie zrobisz, wsadzę cię siłą- dodał widząc jak się waham. Nie miałam wyboru. Mulat tak łatwo nie odpuszcza.
Gdy zapięłam pas, chłopak ruszył. Nie odzywaliśmy się do siebie. Miałam w dupie nawet to, że prawdopodobnie mnie śledził. Po pożegnaniu z Ingrid, czułam się jakby wszystkie emocje ze mnie uleciały. Właśnie... Ingrid...
Do moich oczu naszły łzy. Mocno zacisnęłam powieki, nie pozwalając im wypłynąć. Nie chcę, żeby Zayn widział jak płaczę. Nie zniosłabym myśli o tym, że widział jaka jestem słaba. Nie dam mu tej cholernej satysfakcji.
- Ali....- zerknęłam niepewnie na niego. Patrzył w moją stronę, a jego wzrok był zmartwiony.... i smutny.- Wiem, że nie chcesz opuszczać Londynu... Ale zrozum... tam będzie lepiej. Uwierz mi. - powiedział uważnie obserwując moją reakcję.- Zresztą wszyscy tam będziemy, pomożemy ci.
Pokiwałam głową. Kiedy ja stałam się taka...potulna? Jeszcze wczoraj na wieść o tym, że będę miała przy sobie tą piątkę chłopaków, wpadłabym w szał. A teraz... nawet nie zagryzłam warg. Cholera jasna! Co jest ze mną, nie tak?!
Mulat zbliżył się do mnie i mocno objął. Odruchowo cała się spięłam, ale gdy poczułam, że jego uścisk był silny i bezpieczny, powoli rozluźniłam swoje ciało.
- Wypłacz się, malutka. Wiesz, że łzy pomogą. Nie możesz tego trzymać w sobie.- szepnął mi do ucha. Skąd on wiedział, że lada chwila wybuchnę płaczem? I czemu nazwał mnie malutka?
Jak na zawołanie po moich policzkach zaczęły spływać łzy, mocząc przy okazji koszulkę chłopaka. Odkąd pamiętam zawsze trzymałam Zayn'a na dystans. Nigdy tak bardzo mu nie ufałam. Wzbudzał we mnie jakiś taki... lęk. A teraz... siedziałam w jego samochodzie, pozwalając mu się obejmować i na dodatek płakałam na jego piersi. Chyba wczorajsza rozmowa z Lou mi zaszkodziła.
Po kilku minutach, gdy już się uspokoiłam, odsunęłam się od chłopaka. Spojrzał w moje oczy i delikatnie się uśmiechnął.
- Masz- podał mi chusteczkę, a ja szybko starłam ślady łez. Nie mogę pozwolić na to, żeby Niall widział, że płakałam. - A teraz uśmiechnij się i wracamy do domu.- zaśmiał się i włączył silnik. Ciekawe, kiedy zjechał na pobocze? I znowu nic nie zauważyłam!
- Zayn...- powiedziałam cicho. Chłopak spojrzał na mnie pytająco- Piśnij komuś tylko słówko, o tym co się tutaj stało, to własnoręcznie ukręcę ci jaja, zrozumiano?- uśmiechnęłam się wrednie.
Mulat pokręcił głową.
- No i wróciła nasza, stara Alison.- skwitował pod nosem i zaczął pogwizdywać do piosenki lecącej z radia.
Jeżeli w Irlandii, codziennie rano będę mieć takie pobudki, poproszę tatę, żeby pozwolił zamieszkać mi w ogrodzie. Albo u sąsiadów. W najgorszym razie zamieszkam pod mostem. Ja tam będę się chciała wyspać!
- Oj, nie marszcz tak swojego czółka, bo jeszcze ci zmarszczki wyskoczą.- zaśmiał się Malik. Wciągnęłam głośno powietrze. Natychmiast musiałam wyjść, jeżeli cały zespół One... coś tam, chce być w jednym kawałku. Doskonale wiedzieli co zrobić, żeby wkurzyć mnie z samego rana. Najbardziej Malik.
Szybko wyłączyłam telewizor i wyrzuciłam pusty pojemnik po jogurcie do kosza. W kuchni, Niall kłócił się z Harrym o stłuczone talerze. W normalnej sytuacji stałabym tam i obserwowała rozwój wydarzeń, mając w duchu cichą nadzieję, że ktoś utrze nosa blondynowi. Byli tak sobą zajęci, że nawet mnie nie zauważyli. I bardzo dobrze, tym lepiej dla mnie.
W przedpokoju chwyciłam czarną skórzaną kurtkę z której wyciągnęłam słuchawki. Nie zwracając uwagi na wołania Zayn'a z salonu, który kazał mi wrócić, wyszłam z domu, głośno trzaskając drzwiami. Miałam dość tego domu wariatów. Nie dość, że zmuszają mnie do wyjazdu z kraju, to jeszcze rodzice nawet nie wyrazili chęci, żeby się ze mną pożegnać. Nienawidzę takiego życia.
Szłam ulicami Londynu słuchając muzyki z mojego telefonu. Chciałam jak najlepiej zapamiętać Londyn. Nie mam pojęcia, czy jeszcze kiedyś tu wrócę. Chciałabym. To w końcu tutaj się wychowałam, tutaj mam przyjaciół, tutaj byłam szczęśliwa...Niestety... mój kochany braciszek musiał to wszystko dokładnie spieprzyć. Jak zawsze.
Gdy mijałam Big Ben, wizytówkę Londynu, musiałam się na chwilę zatrzymać. Miałam wiele wspomnień związanych z tym miejscem. Doskonale pamiętałam jak to tutaj się ukrywałam, gdy zwiewałam ze szkoły. Uśmiechnęłam się na tę myśl. Te czasy już nie wrócą... niestety... albo może stety?
Zostały mi jeszcze dwa lata nauki, którą dokończę w Irlandii. Nawet nie chcę myśleć o tym, jakie będę musiała nosić mundurki. Widziałam te okropne ubrania i już wiem, że się nie polubimy. Nie ma szans.
Zegar wskazywał godzinę siódmą rano. Nigdy tak wcześnie nie byłam na nogach. Zawsze wstawałam koło ósmej... Pokręciłam głową i szłam dalej przed siebie. Chciałam odwiedzić jeszcze Ingrid. Muszę się pożegnać. Chociaż zanim to zrobię, idę o zakład, że dziewczyna strasznie mnie zwyzywa, za to, że wyciągam ją z łóżka o tej porze.
Kilkadziesiąt minut później stałam już przed domem rudowłosej. Wyciągnęłam telefon i odłączyłam od niego słuchawki. Wybrałam numer do dziewczyny i czekałam, aż ta odbierze.
- Nosz, kurwa, ja pierdolę kobieto! Czy ciebie do samego końca pojebało? Po chuja dzwonisz do mnie o tej pierdolonej porze?!- a nie mówiłam? Ta dziewczyna ma naprawdę ostry język, a to, w porównaniu z nią... to jeszcze nic.
- Złaź na dół. Jestem pod twoim domem.- rzuciłam tylko i się rozłączyłam. Nie musiałam długo czekać. Po kilku sekundach, drzwi otworzyły się z rozmachem i wybiegła przez nie nastolatka. Jej długie, proste, rude włosy, były w kompletnym nieładzie, a oczy, gdyby tylko mogły zabijać- pozbawiłyby w tej chwili życia kilka osób znajdujących się najbliżej. Czyli mnie.
- Chciałam się pożegnać Ingrid- mruknęłam wbijając wzrok w swoje stopy.- Wyjeżdżam do Irlandii. Na stałe... jak na razie.
Słyszałam jak dziewczyna wciąga głośno powietrze i wypuszcza je ze świstem. Chyba się zdenerwowała.
- To pomysł Nialla?- usłyszałam, po dość długiej ciszy. Niepewnie podniosłam na nią wzrok. Była blada jak ściana. Wiedziałam, że jest wściekła. Westchnęłam i pokiwałam głową odpowiadając na jej pytanie. Zamknęła oczy i pokręciła głową.- Czy on zawsze musi wpieprzać się w nasze życie? Czemu to zrobił?
- Nie wiem. Może uważa, że Londyn ma na mnie zły wpływ... Zresztą gówno mnie to obchodzi. Jestem wkurzona na niego i na cały ten porąbany zespół. - zawołałam siadając na schodach. Wkurwia mnie to, że blondyn wszędzie wciska swój nos.- Masz fajkę? Ja swoje zostawiłam w domu, a muszę zapalić bo oszaleję.- wystękałam chwytając się za głowę.
Rudowłosa pokiwała głową i znikła we wnętrzu domu. Po chwili rzuciła we mnie paczką naszych ulubionych papierosów. Wyciągnęłam jednego i podpaliłam. Dym nikotynowy, który poczułam w płucach, cudownie mnie uspokajał.
- Kiedy jedziesz?- zapytała Ingrid siadając obok mnie i zapalając swojego papierosa. Po chwili z jej ust wydobył się obłok dymu.
- Dzisiaj.- pokręciłam głową.- A konkretniej to zaraz. O dziewiątej mamy samolot.
Siedziałyśmy na schodach i żadna z nas się nie odzywała. Chciałyśmy nacieszyć się sobą, póki jeszcze możemy. Po kilku minutach, wrzuciłyśmy resztki papierosów do popielniczki obok schodów. Powoli wstałam z miejsca i odwróciłam się do rudowłosej.
- Będziesz do nas wpadać, prawda?- powiedziałam mocno ją obejmując.
- Nie ma bata. Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo.- zaśmiałyśmy się.- Masz pisać, dzwonić i tak dalej. Będę tęsknić za tobą. Imprezy bez ciebie to już nie będzie to samo.
- Nie przeginaj. Znajdziesz kogoś innego- szturchnęłam ją. Po chwili spoważniałam.- Ja też będę tęsknić. Nawet nie wiesz jak bardzo.
Ostatni raz spojrzałyśmy na siebie, po czym rudowłosa zniknęła w domu. Westchnęłam i powolnym krokiem ruszyłam w drogę powrotną. Nie uśmiechało mi się, zostawianie tego wszystkiego. Ja tego nie chciałam... ale moje zdanie już się nie liczy.
- Hej, Evans!- usłyszałam. Spojrzałam w stronę skąd dobiegał głos. Malik. Znowu.- Wsiadaj, mała...- wskazał głową na miejsce pasażera. Delikatnie uniosłam brew. Czy on na serio chciał, żebym wsiadła do samochodu? Swoją drogą skąd się tutaj wziął?!- No, dalej... Jak tego nie zrobisz, wsadzę cię siłą- dodał widząc jak się waham. Nie miałam wyboru. Mulat tak łatwo nie odpuszcza.
Gdy zapięłam pas, chłopak ruszył. Nie odzywaliśmy się do siebie. Miałam w dupie nawet to, że prawdopodobnie mnie śledził. Po pożegnaniu z Ingrid, czułam się jakby wszystkie emocje ze mnie uleciały. Właśnie... Ingrid...
Do moich oczu naszły łzy. Mocno zacisnęłam powieki, nie pozwalając im wypłynąć. Nie chcę, żeby Zayn widział jak płaczę. Nie zniosłabym myśli o tym, że widział jaka jestem słaba. Nie dam mu tej cholernej satysfakcji.
- Ali....- zerknęłam niepewnie na niego. Patrzył w moją stronę, a jego wzrok był zmartwiony.... i smutny.- Wiem, że nie chcesz opuszczać Londynu... Ale zrozum... tam będzie lepiej. Uwierz mi. - powiedział uważnie obserwując moją reakcję.- Zresztą wszyscy tam będziemy, pomożemy ci.
Pokiwałam głową. Kiedy ja stałam się taka...potulna? Jeszcze wczoraj na wieść o tym, że będę miała przy sobie tą piątkę chłopaków, wpadłabym w szał. A teraz... nawet nie zagryzłam warg. Cholera jasna! Co jest ze mną, nie tak?!
Mulat zbliżył się do mnie i mocno objął. Odruchowo cała się spięłam, ale gdy poczułam, że jego uścisk był silny i bezpieczny, powoli rozluźniłam swoje ciało.
- Wypłacz się, malutka. Wiesz, że łzy pomogą. Nie możesz tego trzymać w sobie.- szepnął mi do ucha. Skąd on wiedział, że lada chwila wybuchnę płaczem? I czemu nazwał mnie malutka?
Jak na zawołanie po moich policzkach zaczęły spływać łzy, mocząc przy okazji koszulkę chłopaka. Odkąd pamiętam zawsze trzymałam Zayn'a na dystans. Nigdy tak bardzo mu nie ufałam. Wzbudzał we mnie jakiś taki... lęk. A teraz... siedziałam w jego samochodzie, pozwalając mu się obejmować i na dodatek płakałam na jego piersi. Chyba wczorajsza rozmowa z Lou mi zaszkodziła.
Po kilku minutach, gdy już się uspokoiłam, odsunęłam się od chłopaka. Spojrzał w moje oczy i delikatnie się uśmiechnął.
- Masz- podał mi chusteczkę, a ja szybko starłam ślady łez. Nie mogę pozwolić na to, żeby Niall widział, że płakałam. - A teraz uśmiechnij się i wracamy do domu.- zaśmiał się i włączył silnik. Ciekawe, kiedy zjechał na pobocze? I znowu nic nie zauważyłam!
- Zayn...- powiedziałam cicho. Chłopak spojrzał na mnie pytająco- Piśnij komuś tylko słówko, o tym co się tutaj stało, to własnoręcznie ukręcę ci jaja, zrozumiano?- uśmiechnęłam się wrednie.
Mulat pokręcił głową.
- No i wróciła nasza, stara Alison.- skwitował pod nosem i zaczął pogwizdywać do piosenki lecącej z radia.
***********
Szybko przekroczyłam próg pokoju, potykając się o nadal walające się walizki. Myślałam, że Niall już je zabrał!
-Niall!- krzyknęłam, zbierając się z podłogi.- Miałeś zabrać te cholerne walizki!
Po chwili w pokoju pojawił się blondyn. Spojrzał na mnie, a potem na wskazane przeze mnie rzeczy. Gdy zobaczył, cały stos bagaży, otworzył usta ze zdumienia.
- Więcej, tego nie miałaś?- wyjąkał drapiąc się po głowie.
- Jak widać nie. Jadę tam na stałe, więc logiczne, że muszę zabrać WSZYSTKO!- powiedziałam, chwytając torebkę i zbiegając ze schodów.
Na dole wszyscy się krzątali jak w mrowisku. Harry latał po salonie, zakładając spodnie, zapinając koszulę i rozmawiając przez telefon jednocześnie. Louis niósł w rękach kilka pudełek z czymś pomarańczowym w środku... Hmmm... to chyba były marchewki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że w ustach trzymał już jedną i żuł. Liam'a nigdzie nie było, więc pewnie krzątał się gdzieś na górze i zbierał resztę rzeczy chłopaków. Zayn zaś,w przebranej już koszulce, stał przed lustrem w przedpokoju, z grzebieniem i lakierem w ręku i układał sobie fryzurę. Idioci. Po prostu idioci.
Na dole wszyscy się krzątali jak w mrowisku. Harry latał po salonie, zakładając spodnie, zapinając koszulę i rozmawiając przez telefon jednocześnie. Louis niósł w rękach kilka pudełek z czymś pomarańczowym w środku... Hmmm... to chyba były marchewki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że w ustach trzymał już jedną i żuł. Liam'a nigdzie nie było, więc pewnie krzątał się gdzieś na górze i zbierał resztę rzeczy chłopaków. Zayn zaś,w przebranej już koszulce, stał przed lustrem w przedpokoju, z grzebieniem i lakierem w ręku i układał sobie fryzurę. Idioci. Po prostu idioci.
Nagle usłyszałam ogromny huk. Zerknęłam w stronę salonu, gdzie na podłodze leżał Harry. Widocznie musiał się potknąć o własne nogi. Pokręciłam głową widząc jego marne próby wstania.
Zbiegłam z ostatnich kilku schodów i podeszłam do niego. Dzisiaj wyjątkowo będę dla wszystkich miłą osobą, chociaż oni nie koniecznie są tacy sami dla mnie. Posadziłam Hazzę na kanapie i pochyliłam się nad nim. Szybko zapięłam mu koszulę i zawiązałam buty. Normalnie jak dziecku. Chociaż tyle dobrze, że spodnie miał już włożone.
Jego zdziwiony wzrok, palił moją skórę. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się.
- Nie przyzwyczajaj się. To się już nie powtórzy.- mruknęłam i uciekłam do kuchni. Zgarnęłam z blatu wodę i włożyłam do torebki. Wygląda na to, że jako jedyna jestem gotowa.
Pewnym krokiem wróciłam do przedpokoju, gdzie po schodach schodził Niall i Liam z moimi walizkami. Zaśmiałam się na ten widok. Chyba nie zapomnę go do końca życia. Po prostu czysta komedia!
- OK!- zawołał Liam będąc już na samym dole i przekazując moje rzeczy jednemu z ochroniarzy. Współczuję facetowi. - Wszyscy są? Zwarci i gotowi?
Każdy pokiwał głową. Chwilę później chłopcy byli już na podjeździe i pakowali się do wielkiego busa. Ostatni raz rozejrzałam się po moim już byłym domu. Przeżyłam w nim kilka lat. Ciężko mi go tak zostawić. Z głośnym westchnięciem wyszłam przed dom i zamknęłam drzwi na klucz. Pora zacząć nowe życie.
***********
Najdłuższy odcinek jaki tutaj pisałam :P A w nim pojawiło się coś co na pewno ucieszy tych, którzy sądzą, że Al i Zayn będą razem :D
15 komentarzy = Nowy odcinek ( niedziela)
18 komentarzy = Nowy odcinek ( Środa )
Dacie radę? xD
Świetny rozdział ogólnie świetny blog czekam na następy błagam dłuższe :D
OdpowiedzUsuńOMG, czekam na next.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny :3
Wika
Świetne :D ♡
OdpowiedzUsuńEj, zrób tak, żeby coś w samolocie pierdolnęło i nie doleciał do Londynu xd
OdpowiedzUsuńSmutno mi tak trochę ... ;(
Ale i tak mi się zajebiście podoba xd
Genialny ! Czekam z niecierpliwością na więcej :D
OdpowiedzUsuńŁał , świetnie piszesz <3
OdpowiedzUsuńKurcze kurcze kurcze ale się porobiło ona wyjeżdża to nie możliwe ja na jej miejscu jeszcze trochę powalczyła wydaje mi się że trochę za potulna jest w tym rozdziale w każdym bądź razie ja lubię groźną Ali nananana :) czekam na next i dużo weny życzę
OdpowiedzUsuńOMG cjiefidhveuihvcuieieh cudo!
OdpowiedzUsuńJezu ta historia z rozdziału na rozdział jest coraz lepsza *-*
Czekam na kolejną notkę i zapraszam do mnie na 3 rozdział http://midnight-mamories.blogspot.com/
Jagoda
Boski ;*
OdpowiedzUsuńPs: masz fajny styl pisania.
Od niedawna czytam tego bloga i muszę powiedzieć że jest świetny! Czekam na NEXTA ;*
OdpowiedzUsuńGenialny!!! Dawaj dalej :)
OdpowiedzUsuńAwww z niegrzecznej dziewczynki taka potulna wgl ( szczerze to głosuje na tą bad ;P)
OdpowiedzUsuńJeju świetny rozdział <3 ale naprawdę wolę tą złą Al :) a Zayn? nie wolę jak wszyscy są źli i żeby Al zaczęła się ścigać to by było wtedy taki bggrswgbwrp'ghbwnr ale i tak kocham tego bloga :***
OdpowiedzUsuńTalent to ty masz dziewczyno ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie :D
Aaaa swietny, kocham cię dziewczyno 💜
OdpowiedzUsuńCzytam czytam ten rozdzial i zastanawiam sie czy to jej się śniło, a tu okazuje sie ze to na prawdę, nie po myślałabym ze Ali będzie tak potulna jak myszka:P czekam na nexta ✌
OdpowiedzUsuńOndudjdj. Cuudownyy poprostu! Z checia bede go czytala. ;)
OdpowiedzUsuńPs: mozesz informowac mnie o rozdzialach na tt???
@luvmyniallers
AAAAAAAAAAAAAAAAAA
OdpowiedzUsuńDopiero teraz mg skomentować <3.
jak zwykle zajebisty i wow i ona ma być z Zayanem hahahah :D.
Uhh udało mi się wkraść na kompa :)
nwm kiedy bd mogła skomentować następny :c.
Ale czekam na nn i pozdrawiam ;* // Amy.
Pisz.!! Na maska się wciągnęłam w to opowiadanie. Szkoda mi Ali, ale cóż, takie życie. :)
OdpowiedzUsuń