O matko, całkowicie zapomniałam o rocznicy! Dziękuję Maddie za jej długi komentarz i przypomnienie o tym wydarzeniu. Przy okazji- przyjmij spóźnione życzenia urodzinowe. Wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń, spotkania 1D i... ZOBACZENIA ONE DIRECTION W POLSCE! :)
Hmmm... nie mam pojęcia, kiedy zleciał ten rok. Mam wrażenie jakbym wczoraj wgrywała szablon i pisała prolog. Nie mam dla Was zupełnie nic, jestem nieprzygotowana :( Ooo uraczę Was uroczą historyjką jak powstał ten blog i jak zaczęła się moja przygoda z One Direction - może Was zainteresuje :)
One Direction zaczęłam się interesować na początku stycznia zeszłego roku. Ciekawił mnie fakt, że dużo fanów Tokio Hotel pisało opowiadania o naszych chłopakach, chciałam zobaczyć jak to będzie pisać o kimś zupełnie innym niż czwórka magdeburczyków. Irytował mnie też fakt, że każde opowiadanie na jakie trafiłam, było niedokończone i przerwane w połowie. Dlatego pewnego razu, wpadłam na pomysł założenia bloga. Pomysł nagły, spontaniczny - ale z doświadczenia wiem, że takie pomysły w moim wykonaniu są najlepsze. Napisałam prolog, nie mając bladego pojęcia o One Direction, co gorsza - byłam święcie przekonana, że w skład boysbandu wchodzi 4 chłopców, a nie 5. Wiecie kogo pomijałam? LIAMA. Jak ja mogłam, no? ;(
To wszystko działo się przed 29 stycznia. Do tego dnia, zdążyłam obejrzeć This Is Us i całkowicie- możecie mi wierzyć - zmieniłam o nich zdanie. Wstyd się przyznać, ale zanim ''poznałam'' chłopaków, myślałam, że to rozpieszczone gwiazdeczki, nie mające własnego zdania, a wszystko mają podane jak na tacy. Cholera, źle ich oceniałam. Zrozumiałam, że musieli o wszystko walczyć od samego początku, a dzięki temu, że trzymają się ze sobą, zaszli tak daleko. Wiadomo kolorowo nie było; najpierw odrzucenie Liama we wcześniejszej edycji, a potem długa walka o zostanie w programie, aż w końcu zajęcie trzeciego miejsca.
Na początku bałam się przyznać, że lubię 1D, bałam się, że ludzie mnie wyśmieją, tak jak było wtedy, kiedy ogłosiłam, że słucham Tokio Hotel. Aż w końcu powiedziałam ''dość'' i przyznałam się otwarcie i wiecie co? Nikt mnie nie skrytykował.
Wchodząc do fandomu Directioners nie miałam bladego pojęcia co mnie czeka. Dużo słyszałam - wtedy jeszcze - na Wasz temat i ocieniałam kilka tysięcy ludzi po zachowaniu jednej osoby. Zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam jak to wszystko wygląda od wewnątrz. W tym fandomie jest zupełnie inna atmosfera niż w fandomie Aliens. Wiadomo, tam również się wspieramy, rozmawiamy, ale u Directioners zobaczyłam coś jeszcze. Tą bardziej ''nienormalną'' stronę :) Ciągłe akcje na tt, śmieszne przeróbki, śmianie się z wpadek chłopaków na scenie - to było to, czego nie doświadczyłam przy Tokio Hotel. Myślę, że to przez to, że przeciętny wiek fanów TH wynosi już coś koło 20/21 lat, więc... trochę poważni jesteśmy ;)
Nie żałuję, że jestem teraz jedna z Directioner, jednak jeżeli mogłabym cofnąć czas, chciałabym zmienić swoje zdanie na temat chłopaków, zanim ich poznałam. nawet nie macie pojęcia jak sobie pluje w brodę za te wszystkie słowa jakie padały w ich kierunku z mojej strony.
Z Tokio Hotel się wychowałam, dorastałam, a One Direction pomaga mi spełniać marzenia i nabierać odwagi. To dziwne jak te dwa zespoły zmieniły moje życie.
W końcu 31 stycznia zeszłego roku, w ten sam dzień kiedy wyszedł teledysk do MM, przyznałam się przed samą sobą, że jestem Directioner. Moi znajomi wiedzieli to już wcześniej, a ja głupia nie chciałam tego przyjąć do wiadomości.
A jak było z tym blogiem? Nagła decyzja- tak jak pisałam wcześniej- i chęć poznania chłopaków z tej innej strony, zadecydowały o powstaniu tego opowiadania. Nie myślałam, że spodoba się ona aż tylu osobom, sądziłam, że będą może z trzy osoby, które będą to czytać - taką ilość czytelników miałam przy blogach o TH, więc wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy zaczęło Was przybywać. Nadal nie mogę w to uwierzyć.
Prowadząc bloga, zawsze trzymam się jednej, żelaznej zasady: jeżeli zaczynam jakąś historię, muszę ja dokończyć. Nie ważne, że miałabym pisać na siłę, miałabym ochotę to rzucić i nie wrócić - MUSZĘ dokończyć opowiadanie. Według mnie to jest w porządku wobec czytelników, bo porzucenie historii i nie wracanie do niej - dla mnie jest pokazaniem braku szacunku dla tych, którzy spędzają kilka minut i to czytają.
Dlatego nie martwcie się, to opowiadanie, tak jak każde inne, które będę pisała - będzie doprowadzone do samego końca. Musiałabym umrzeć < odpukać > aby tego nie zrobić.
Więc tak wygląda moja historia, bardzo okrojona, bo gdybym napisała tutaj wszystko- siedzielibyśmy tutaj do jutra :) Pewnie już wiecie do czego piję: 31.01. obchodzę swoją pierwszą rocznicę bycia Directioner, więc jest co świętować :)
A teraz dwie informacje:
1) Odcinek jest napisany do połowy, miał się pojawić wczoraj < jak zwykle spóźniony> ale się nie wyrobiłam < znowu>
2) Zostałam poproszona o polecenie jednego FF i wystawienia o nim opinii, więc to również pojawi się pod następną notka :)
A, jeszcze jedno:
- przeglądnę komentarze, bo wiem, że większość z Was nominowała mnie do konkursów, prosiła o wpadnięcie na bloga i wyrażenie opinii, ja to pamiętam- i obiecuję, że usiądę i to zrobię! < od czego są ferie :P >
Tak na marginesie, chciałabym się już podzielić z Wami Contractem, ale nie mogę :( Musze czekać do marca.... jeszcze caaaaały miesiąc!
A w sumie.... potraktujcie to jako prezent na rocznicę: Spalę się w piekle za to, że to Wam udostępniam...
Znajdziecie tam opis...bohaterów... i tyle.
P.S. To jest mój jedyny blog, który dotrwał rocznicy. Zawsze pisałam je przez 9 miesięcy :)
P.S. To jest mój jedyny blog, który dotrwał rocznicy. Zawsze pisałam je przez 9 miesięcy :)
Jeszcze raz dziękuje Maddie! ( uratowałaś mój tyłek dziewczyno )
Za błędy przepraszam!
Ch.