środa, 19 lutego 2014

Chapter III

Dziękuję za komentarze! :D Jak obiecałam- nowy odcinek!
Zostawcie komentarze!


*************

*Alison P.O.V*

     Na moich rękach już dawno powstały ślady od paznokci, ale mimo lekkiego bólu, jaki przy tym odczuwałam, ciągle miałam je zaciśnięte w pięści. Rozgoryczona, zła i zdezorientowana... właśnie tak czułam się w tym momencie. Nie miałam, żadnego pomysłu na to, co miałabym zrobić, żeby wykaraskać się z wyjazdu do Irlandii. Nie uśmiechało mi się zostawienie tutaj wszystkiego- szkoły, przyjaciół... i mimo wszystko: rodziców. 
     W Irlandii nie znałam praktycznie nikogo, nie licząc oczywiście mojej drugiej rodzinki. W wakacje, Niall ciągle mnie gdzieś wyciągał, a jak jego nie było- zastępował go Greg. Orientowałam się, gdzie co mniej więcej się znajduje, ale mimo wszystko - nie chciałam tam jechać. A co gorsza: zamieszkać.
     Z mojego gardła wydobył się mimowolny jęk. Zacisnęłam mocniej oczy, nie pozwalając wypłynąć kolejnym łzom. Szybko podniosłam się do pionu i strzepnęłam ręce, przywracając im krążenie. Odetchnęłam kilka razy i szybkim, ale zdecydowanym krokiem wyszłam z łazienki.
     Spod łóżka, wyciągnęłam walizkę i zaczęłam wrzucać do niej rzeczy, nawet ich nie układając. Miałam gdzieś to, że do czasu, kiedy kolejny raz ją otworzę, wszystko się zemnie. Nie obchodziło mnie nic.
     Po kilku godzinach, koło drzwi wylądowały wszystkie moje rzeczy. Spojrzałam na pokój, który teraz wydawał mi się zimny i surowy. To w nim spędziłam prawie całe moje życie. Pokręciłam głową, siadając na łóżku. 
     Z wnętrza domu, dochodziły do mnie krzyki chłopaków, ich radosne śmiechy, aż w końcu dźwięk telewizora. Albo znaleźli piloty, albo rodzice powiedzieli Niallowi, gdzie ma ich szukać. A jeżeli już jesteśmy przy moim braciszku... własnie widać, jak przejął się tym co mu powiedziałam. Nawet nie chciało mu się dupy ruszyć, żeby to wszystko wyjaśnić. Kochany, troszczący się braciszek.
     Po kilku minutach siedzenia bezczynnie w pokoju, postanowiłam, że muszę coś zrobić. Nie będę ostatniego dnia w Londynie spędzać samotnie w pokoju.
     Czy pogodziłam się z tym, że wyjeżdżam? Nie. Wolałam się spakować sama, niż mieliby to potem robić chłopcy. I tak postawią na swoim z wyjazdem, choćbym nie wiem jak bym się opierała. Siłą wsadziliby mnie do samolotu, a potem zaprowadzili do domu.
     Chwyciłam kluczyki do mojego auta i wyszłam na balkon. Powoli zeszłam po drzewie na ziemię, po czym skierowałam się do garażu. Otworzyłam go i moim oczom ukazało się czarne Mitsubishi Lancer EVO VII. Dostałam go od rodziców na urodziny. Wyciągał do 280 kilometrów. Kocham to cudeńko.
     Wyłączyłam alarm i wsiadłam za kierownicę. Od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. To uczucie, gdy siadasz za kierownicą takiego cacka i możesz robić z nim co tylko chcesz... bezcenne. 
     Szybko odpaliłam auto i nie zwracając uwagi na to, że mogę narobić ogromny hałas, wcisnęłam delikatnie pedał gazu. Pojazd zawył radośnie, a ja jeszcze szerzej się uśmiechnęłam. Wyjechałam z garażu, zręcznie wymijając auta chłopaków i chwilę później pędziłam już autostradą, gdzie znacznie przekraczałam dozwoloną prędkość.
     Zapewne, teraz zapytacie, czy się ścigam? Nie. Kiedyś owszem, ale teraz to nie dla mnie. Widziałam jak inni to robią, wiem, gdzie i kiedy odbywają się wyścigi, ale mimo to... nie kręciło mnie to. Łatwo jest zacząć, o wiele trudniej skończyć. Nigdy tak naprawdę nie skończysz z wyścigami. Po pierwsze, jeżeli ktoś cię będzie potrzebował, znajdzie cię i zmusi do startu, nawet, gdybyś mieszkał na Alasce. A po drugie... adrenalina. Przyzwyczaisz się do niej i nie potrafisz już bez niej żyć. Musisz wsiąść za kierownicę i się ścigać... bo inaczej się wykończysz.
     Jechałam w stronę dobrze mi znanego, opuszczonego toru. Mało osób o nim wiedziało i na ogół nikogo tam nie było, przez co mogłam się na nim wyżyć. Szybkość, adrenalina, ostre zakręty... To jest to czego właśnie w tej chwili potrzebowałam. 
     Już z daleka widziałam dobrze znaną mi bramę. Mimowolnie się uśmiechnęłam,gdy koła auta wjechały na żwir. Stanęłam zaraz przy linii startu i policzyłam do trzech. Raz... Dwa... Trzy...
     Z całej siły wcisnęłam pedał gazu, jednocześnie wbijając swoje ciało w siedzenie. Pierwszy zakręt zbliżał się niemiłosiernie szybko. Jednym sprawnym ruchem zmieniłam bieg, tym samym zmieniając prędkość auta. Pojazd z łatwością wszedł w zakręt, by po chwili wyjechać na kolejną prostą. Kilka metrów prostej jazdy.... i kolejny zakręt. 
     Nie miałam pojęcia, ile tam byłam i ile kółek zrobiłam. W końcu zmęczona i całkowicie odstresowana podjechałam pod jedyne zadaszenie - gdzie najprawdopodobniej kiedyś mieściły się miejsca dla dopingujących ścigających. Zgasiłam silnik i wysiadłam z wozu.
        -No proszę... - usłyszałam głos za sobą. Momentalnie się zjeżyłam. Skąd on się tutaj do diabła wziął?- To się raczej twojemu braciszkowi nie spodoba.
     Powoli odwróciłam się w stronę chłopaka. W ciemności nie widziałam jego twarzy, jedynie czubek rozżarzonego papierosa. Mimo to, doskonale wiedziałam kim on jest.
        -Malik. Czego chcesz?- syknęłam uważnie go obserwując. Mulat uśmiechnął się. No nie. Mam przerąbane.

**********

*Zayn P.O.V.*
   
     Stałem obok wejścia do domu siostry Horana, paląc papierosa. Nikt tak bardzo mnie nie wkurzał jak ona. Zachowuje się jak rozwydrzona małolata, która w dupie ma zasady. Nauczyła się, że rodzice zawsze ją ze wszystkiego wyciągną, a Niall im w tym pomoże. Cóż... teraz się przeliczyła. Dobrze, że blondyn zabiera ją do Irlandii. Tam w końcu zmądrzeje.
     Z moich płuc powoli wydostał się dym nikotynowy. Nic nie potrafi człowieka tak uspokoić jak porządny papieros.
     Nagły huk, przywrócił mnie do rzeczywistości. Szybko rozejrzałem się w poszukiwaniu źródła dźwięku, ale nic w zasięgu mojego wzroku, nie mogło narobić takiego hałasu. Powoli ruszyłem w stronę garażu. Nasze samochody, stały nadal tak jak je zostawiliśmy. Mój wzrok przykuł za to inny szczegół. Ktoś szedł w moją stronę.
     Szybko schowałem się za swoim samochodem i zmrużyłem oczy. Po chwili uśmiechnąłem się. Alison. Ta dziewczyna na serio ma nie po kolei w głowie.
     Podeszła do drzwi garażu i je otworzyła. Wsiadła do czarnego, sportowego auta i odpaliła silnik, nie przejmując się tym, że może narobić hałas. Szybko wyminęła nasze auta i skierowała się w stronę autostrady.
     Wskoczyłem do swojego auta i ruszyłem za nią. Nie mogę pozwolić na to, żeby znowu nam uciekła. Horan by mnie zabił.
      Jedno mogę jej przyznać, potrafi prowadzić samochód i to przy tej prędkości. Zręcznie wymijała kolejne pojazdy, wciskała się w najmniejsze szczeliny i łamała przepisy. Pokręciłem głową z niedowierzaniem. Niall na pewno o tym nie wie. Gdyby wiedział, zabrałby jej samochód. Doskonale wiem, jaki ma stosunek do szybkiej jazdy. 
     Po kilku minutach Alison wjechała na jakiś zabudowany teren. Zmarszczyłem brwi. Przecież tutaj znajdował się stary i opuszczony tor. Pamiętam jak właśnie na nim uczyłem się jeździć. Niezapomniane chwile. 
     Zatrzymałem się kilka metrów za dziewczyną w takim miejscu, aby ona nie mogła zobaczyć mnie, za to ja miałem doskonały widok na cały tor. Podjechała do białej linii i... wystartowała. Uważnie obserwowałem jak wjeżdża w kolejne zakręty, jak omija dziury i inne przeszkody na swojej drodze. Cholera. Doskonale wiedziała co robi.
     W końcu po jakieś godzinie, kiedy zrobiło się ciemno, zjechała na boczny tor i wysiadła z auta. Powolnym krokiem podszedłem do niej zapalając przy okazji kolejnego już papierosa. Jak ja uwielbiam to świństwo!
        -No proszę- mruknąłem. Wiedziałem, że mnie rozpoznała. Cała się spięła.- To się raczej twojemu braciszkowi nie spodoba.
     Powoli odwróciła się w moja stronę i zmierzyła wściekłym wzrokiem. Gdzieś tam, głębiej widziałem nawet strach. Nie miałem pojęcia dlaczego się mnie boi. Nic jej nie zrobiłem, nie uderzyłem jej, nie groziłem, a ona mimo wszystko, za każdym razem, kiedy znajdowałem się obok niej - najeżała się i spinała. Zawsze mnie to zastanawiało. Nie powiem, w niektórych sytuacjach to było cholernie pomocne. Przykładowo, kiedy Niall i Alison kłócą się i to Horan ma rację, wkraczam ja. Jedno słowo, a dziewczyna jest w stanie zrobić wszystko. Nie wykorzystuję tego. Aż taką świnią nie jestem. Zresztą mam Perrie. Czego mogę chcieć więcej?
     Czasami było mi jej żal. Podejrzewałem dlaczego Al tak się zachowuje, a to co powiedziała zanim, ponownie zamknęła się w swoim pokoju tylko potwierdziło moje przypuszczenia. Najnormalniej w świecie brakowało jej starszego brata. Bolało ją to, że Niall się do niej nie przyznawał. W sumie ja na jej miejscu też byłbym wściekły.
        -Malik.- warknęła w moją stronę.- Czego chcesz?
     Na mojej twarzy zagościł zwycięski uśmiech. Mam cię, kotku.
        - Czego ja chce? Pomyślmy- zastanowiłem się i po chwili znalazłem się bliżej Al. Chwyciłem ją za nadgarstek i mocno go ścisnąłem.- Chcę tego, abyś teraz grzecznie wsiadła do mojego samochodu i razem wrócimy do domu. Po twoje auto wróci sam Niall.- warknąłem. Dam sobie rękę uciąć, że Horanek już wie, że jego siostry znowu nie ma w domu.
     Blondynka syknęła cicho z bólu i mocno szarpnęła rękę, chcąc ją wyrwać z mojego uścisku. Niestety dla niej, była za słaba. Szybko zaprowadziłem ją do mojego auta i otworzyłem jej drzwi.
-Nigdzie nie jadę Malik- powiedziała jeszcze raz próbując się wyrwać. Westchnąłem ciężko i wepchnąłem ją na siedzenie. Po chwili siedziałem obok niej, blokując przy okazji drzwi. Bóg jeden wie, co może jej przyjść do głowy.
        - Alison- powiedziałem, odpalając auto. - Skończmy już te gierki. Chcesz, żeby wszyscy traktowali cię jak dorosłą osobę, a zachowujesz się gorzej niż dziecko. Zrozum w końcu, że wszystko to co robi Niall, jest tylko dla twojego dobra.- nie mam pojęcia czy ta gadka coś da. Wiedziałem jednak, że jeżeli ja z nią nie porozmawiam, to nikt jej nie przemówi do rozumu.- Musisz go zrozumieć. Nawet nie masz pojęcia jak się wkurzył, kiedy twój ojciec zadzwonił do niego w środku nocy i powiedział, że znowu cię aresztowali. On się o ciebie martwi.
     Zerknąłem na nią kątem oka. Siedziała i wpatrywała się w szybę przed sobą. Udawała, że jej tutaj nie ma. Serio Evans? Może zamkniesz jeszcze oczy, bo kiedy mnie nie widzisz, ciebie też nie ma, nie?
        - Gdyby faktycznie się o mnie martwił, byłby ze mną wtedy, kiedy to wszystko się zaczynało.- mruknęła zataczając wokół siebie krąg. Pokręciłem głową. Mam nadzieję, że Irlandia coś zmieni w jej zachowaniu.

****************

*Niall P.O.V. *

     Nerwowo chodziłem z kąta w kąt. W mojej głowie ciągle miałem słowa Alison: '' Doskonale wiem, że masz mnie głęboko gdzieś...'' Cholera, wcale tak nie było! Interesowałem się nią przez cały czas. Nawet, kiedy One Direction zdobywało tak wielką popularność. Wiedziałem co u niej, z kim się spotykała, jakie ma oceny, jak sobie radzi, jak wygląda... Wiedziałem to wszystko.
        -Niall, uspokój się.-  usłyszałem i spojrzałem na Liam'a- Zayn'a nie ma, więc musiał widzieć, jak Alison się wymyka i pewnie za nią pojechał. Niedługo wrócą.
     Pokręciłem głową. Mam nadzieję, że Li się nie mylił.
        - Co jej strzeliło do tego przeklętego łba?- krzyknąłem wymachując rękoma.- Już dwa razy uciekła! No ja pierdole! Czy ona chociaż raz, nie może siedzieć spokojnie na dupie, w swoim pokoju i nie wplątywać się w jakieś bagno?! Czy do jasnej cholery, ona nie rozumie, że w końcu nikt nie będzie jej pomagał i skończy za kratkami?!
     Wściekły strąciłem wazon, stojący na stole. Odłamki szkła wbiły się w moją rękę.
        -Świetnie, po prostu świetnie! Najpierw ona ucieka, a teraz kurwa to!- wydarłem się.
        - Niall, trzeba to opatrzyć, idziemy!- przede mną stanął Louis i chwycił mnie za zdrową rękę prowadząc do kuchni. Wyciągnął z półki apteczkę i bandaż. Po kilku minutach na mojej dłoni, gościł już biały opatrunek.- Horan, wszystko będzie dobrze. Dobrze wiemy, że w Irlandii nie będzie robiła takich głupstw. Wasza mama na to nie pozwoli.
     Miał rację. Teraz tylko mama mogła nam pomóc.
        -PRZYJECHALI!!!- wrzask Harry'ego było słychać w całym domu. Szybko wybiegłem z kuchni i oparłem się o framugę drzwi. Kilka sekund... i stanąłem oko w oko z moją siostrą.
        - Alison- powiedziałem- Salon. Natychmiast.
     Dziewczyna się  nawet nie odezwała. Zrzuciła buty i zniknęła w salonie. Po chwili w holu pojawił się Zayn.
        -Gdzie była?- rzuciłem, patrząc wyczekująco na przyjaciela.
        - Sam ją spytaj.- powiedział wzruszając ramionami. - Któryś z nas musi pojechać po jej auto.Jest na drugim końcu miasta.
     Pokręciłem głową z niedowierzaniem. Co ona znowu odwaliła?

****************

5 komentarzy= Nowy Odcinek!


10 komentarzy:

  1. Serio w takim momeęcie jak możesz :-) rozdział super czekam na next i dużo weny życze :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. o ja pierdole *-*. rozdział świetny!
    aoejdisoijjiojhjjkszjkd
    no po prostu wow.
    yeah, uciekła im.
    ale... nie wiem, czy ja jestem dziwna, ale mam jakąś chorą nadzieję na związek Zayana i Ali o.o. Taaa wiem. Ale oni by do siebie pasowali hahahah. i końcówka taka awwwwwwwwww dobra, wybacz, nie myślę. Ale żal mi Alison :c. Ja ją lubię, a to takie sad ;c.
    Więc podsumowując rozdział zajebisty i czekam na nn <3.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej no foch ;c
    Tak mnie wciągnęło, że nawet nie wiem, kiedy się skończyło ;c
    Jedno ale. Takich samochodów nie zostawia się samych, a co do wyścigów ... "łatwo zacząć, trudno skończyć" z tym się zgadzam ;) Ale to już ni chodzi tylko o to, że ktoś ci każe się ścigać - to jest, jak narkotyk. Uzależnia <3
    No, ale dobra, już nic nie mówię ;x
    z niecierpliwością czekam na kolejny i pozdrawiam xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Jducjebahxogenf

    OdpowiedzUsuń
  5. Koccham to !!c xxx

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne ♥♡

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG czekam na next :D, zajebisty, świetnie piszesz i oby tak dalej. Zakochałam się w tym opowiadaniu, więc dla mnie plisss next ;3
    Wika.

    OdpowiedzUsuń
  8. Super.!! Dlaczego ja się zakochuję w każdym twoim opku, nie ważne o kim jest.? Nie mam bladego pojęcia.! :D Dzięki za powiadomienie, będę wdzięczna za to Ci bardzo :) Ach ten Malik... :D Już wiem, że naszym głównym bohaterem z 1D będzie Zaynik :D Ależ ja happy, że nie Harry, choć szkoda, że nie Lou :( Pozdrawiam i się rozpisałam. :)
    http://billundichfurimmerjetzt.blogspot.com/ :)
    ~~Billusia200btk (MDudka xD)~~

    OdpowiedzUsuń