Dedykacja dla MDuka, która jako pierwsza zostawiła komentarz! :D
I wprowadzam nową zasadę: Jeżeli czytasz, zostaw komentarz. Nawet nie trzeba się podpisywać, zawsze można zostawić komentarz jako Anonim. Kilka słów, a nawet nie wiecie jak to człowieka cieszy...
*******
*Alison P.O.V.
- Co ty chciałaś tym wszystkim kurwa osiągnąć?!- z grymasem na twarzy odsunęłam słuchawkę telefonu stacjonarnego od ucha. Cóż... wrzaski wkurzonego brata było słuchać zapewne w całym domu, pomimo tego, że nie był włączony tryb głośnomówiący. - Ja cię kompletnie nie rozumiem! Idziesz na imprezę, jako nieletnia i na dodatek z fałszywym dowodem! Ja pierdole ciebie na serio pojebało do reszty!
Przewróciłam oczami zawijając na palec kosmyk moich włosów. Rodzice jak zwykle byli w pracy,
jednak przed wyjściem zdążyli zabrać mi telefon, komputer i pochować piloty od telewizora. Zabrali nawet moje klucze do domu i w ten oto sposób nie mogłam wyjść za próg mieszkania. Mama okazała się na tyle ''dobroduszną osobą'', że zostawiła mi na stole w kuchni kartkę z tekstem, że Niall już wszystko wie, a co za tym idzie, mam do niego zadzwonić. Więc... teraz prowadzę bardzo miłą i kulturalną rozmowę z moim nieobliczalnym starszym braciszkiem.
jednak przed wyjściem zdążyli zabrać mi telefon, komputer i pochować piloty od telewizora. Zabrali nawet moje klucze do domu i w ten oto sposób nie mogłam wyjść za próg mieszkania. Mama okazała się na tyle ''dobroduszną osobą'', że zostawiła mi na stole w kuchni kartkę z tekstem, że Niall już wszystko wie, a co za tym idzie, mam do niego zadzwonić. Więc... teraz prowadzę bardzo miłą i kulturalną rozmowę z moim nieobliczalnym starszym braciszkiem.
-Och, daj już spokój- mruknęłam znudzona do słuchawki, robiąc przy okazji wielkiego balona z gumy do żucia- Oboje dobrze wiemy, że mnie ta przemowa nie ruszy, więc możesz sobie darować....- tak.Wiedziałam, że tym jeszcze bardziej wkurzę Niall'a i cieszyłam się tego jak głupia. Szczerze, które rodzeństwo nie uwielbia się wzajemnie denerwować?
- ŻE CO PROSZĘ?!!!- auć. Chyba przeholowałam.- MOŻEMY SOBIE KUŹWA DAROWAĆ ROZMOWĘ?!- Żadne chyba. Na sto procent.- CZY TY SIĘ SŁYSZYSZ DZIEWCZYNO? O MAŁO NIE TRAFIŁAŚ ZA KRATKI! TWÓJ OJCIEC NIE MIAŁ JAK CIĘ WYCIĄGNĄĆ Z TEGO BAGNA! GDYBY NIE JA, SIEDZIAŁABYŚ DZISIAJ W PUDLE!
A to było coś nowego. Mój kochany ojczulek nie wpłacił za mnie kaucji? Aż tak dużo sobie zażyczyli za moją wolność?
- Niall, proszę cię już nie przeginaj.- westchnęłam cicho i opadałam na oparcie kanapy.- Oboje wiemy, że nie pozwoliłbyś mi tam siedzieć. Za bardzo się o mnie troszczysz...- siłą powstrzymałam wybuch śmiechu. - I na serio, aż tak dużo sobie zażyczyli za mnie? Czuję się zaszczycona...- mruknęłam.
Słyszałam jak po drugiej stronie, blondyn gwałtownie wciąga powietrze. Uśmiechnęłam się szeroko, czując, że zbliża się kolejny wybuch. Z jednej strony było mi trochę szkoda Niall'a. Martwi się o mnie, robi wszystko, żebym tylko nie skończyła za kratkami... Z drugiej strony, dobrze było mieć chociaż taką rozrywkę, podczas gdy byłam uziemiona na nie wiadomo jak długo. Coś za coś...
Do moich uszu dobiegł szum, a po chwili usłyszałam głos, który nie należał do mojego brata. Był bardziej grubszy i niższy... zmrużyłam oczy. Zayn.
- Alison- powiedział, a ja mimowolnie skurczyłam się się w sobie. Mulat zawsze mnie przerażał. Był taki... inny. Dobrze wiedział, że się go boję, a w sytuacjach takich jak ta doskonale to wykorzystywał. Nawet na odległość, kiedy wiedziałam, że nic nie może mi zrobić, trzęsłam się jak głupia. Kolejny powód by nienawidzić tego boysbandziku... - Co ty wyprawiasz?
Ponownie przewróciłam oczami. Serio, Malik? Jakbyś sam nie wiedział...!
-Doskonale wiesz, Malik- warknęłam w odpowiedzi i nerwowym ruchem przeczesałam włosy- Kolejny raz byłam na głośnomówiącym?
-Tak. A teraz posłuchaj mnie uważnie.- nienawidzę, gdy Mulat zwraca się do mnie w ten sposób- Wsiądziesz w auto i do nas przyjedziesz, rozumiemy się?
-Nie- uśmiechnęłam się. Pierwszy raz mogłam postawić się Malikowi!- Zabrali mi klucze do domu... więc nigdzie się nie ruszę...- Szczerzyłam się jak głupia. Tak. 1:0 dla mnie!
-Dobra- usłyszałam, a ton jego głosu podpowiadał, żebym nie cieszyła się tak szybko- W takim razie my przyjedziemy do ciebie...
Nie. Mowy nie ma.
-Czy ty nie rozumiesz człowieku, co się do ciebie mówi?- warknęłam podnosząc się gwałtownie. - Nie. Mam. Kluczy!- zaakcentowałam.- Kapujesz już?
- Pamiętaj, że nadal potrafię świetnie otwierać zamki wsuwkami...
Momentalnie zerwałam się z miejsca. Doskonale pamiętałam jak kiedyś w hotelu, Harry zostawił kartę do zamaka w pokoju, a potem normalnie z niego wyszedł. Zayn otwierał drzwi wsuwką i zajęło po to niecałe dwie minuty.
-Malik, kurwa! Nawet nie próbuj! - wrzasnęłam i zaczęłam chodzić po pokoju zdenerwowana. Czy ich pogięło? Chcą się włamać do mojego mieszkania?!
- Sorry, mała ale już jedziemy. Niczego nie kombinuj!- zawołał, doskonale wiedząc, że jestem zdolna do wszystkiego. Szczególnie teraz.- Za dwadzieścia minut jesteśmy.- zakończył i się rozłączył.
- Kurwa!- warknęłam rzucając telefonem przed siebie. Odbił się od ściany i roztrzaskał. Nawet nie zwróciłam na to uwagi.- Ogarnij się dziewczyno- mruknęłam po czym skierowałam się do mojego pokoju.
Moi rodzice byli prawnikami, dlatego mieliśmy kupę forsy, a co za tym idzie, wielki dom, nowiusieńkie auta i mogłam pozwolić sobie na praktycznie wszystko. Pewnie teraz myślicie, że jestem rozpieszczoną nastolatką? Nic bardziej mylnego. To, że byłam zakopana po uszy w kasie, wcale nie oznaczało, że jestem jakąś tam suką, która zadziera nosa i nie zadaje się z pospólstwem. Wręcz przeciwnie. W szkole nawet nie byłam popularna. Po co mi to?
Szybkim krokiem weszłam do pokoju i otworzyłam szafę. Chwilę postałam przed nią, aż w końcu chwyciłam białe potargane rurki i czarną luźną koszulkę z czaszką. Włosy związałam w wysokiego kucyka i podpięłam wsuwkami. Na środkowy palec prawej ręki wsunęłam pierścionek w kształcie róży, który dostałam od Niall'a na urodziny kilka lat temu. Nigdy się z nim nie rozstawałam. Był już częścią mnie. Wygrzebałam kolczyki w kształcie krzyży i je założyłam. Chwyciłam jeszcze białe szpilki i byłam gotowa. Zerknęłam w lustro.
Rano zrobiłam makijaż, więc to miałam już z głowy. Uśmiechnęłam się widząc swoje odbicie. Jedyne co w tej chwili mogło poprawić mój nastrój to właśnie moje ubrania i latte. Szkoda, że bez tej jednej rzeczy będę się musiała obejść. Przynajmniej dopóki rodzice nie ''wypuszczą'' mnie na świat.
Zerknęłam na zegarek. Miałam jeszcze dziesięć minut do przyjazdu braciszka i jego kumpli. Chwyciłam torebkę i po chwili szukania wyciągłam paczkę fajek. Całe szczęście, że rodzice ich nie zabrali. Wyciągnęłam zapalniczkę i kierując się w stronę balkonu odpaliłam papierosa. Dym nikotynowy, który wdarł się do moich płuc łagodził uczucie bezczynności, co przyjęłam z niemą ulgą. Spojrzałam na wysokie buty. W szafie mam tylko szpilki i tenisówki. Tylko tyle. Rodzice nie mogli tego nigdy zrozumieć. Uważali te wysokie buty za maszynę śmierci. Gdy kupiłam sobie pierwszą parę, bali się, że połamię sobie nogi. Teraz się z nimi nie rozstawałam.
Mój wzrok padł na rozciągający się przede mną widok na Londyn. To miejsce było idealne pod każdym względem. Wcześniej mieszkałam w Polsce, ale rodzice uznali, że nie ma tam dla nas przyszłości, dlatego wyjechaliśmy na Wyspy. Ten kraj dał nam wiele możliwości. I nie mam zamiaru stąd wyjeżdżać.
Zakrztusiłam się i spojrzałam na dłoń, która trzymała papierosa. O mało nie spaliłam filtra. Skrzywiłam się i wyrzuciłam peta za balkon i ponownie weszłam do pokoju. Na podjeździe już słyszałam koła samochodu... albo samochodów?
Zbiegłam po schodach i wyjrzałam przez okno. Oczywiście. Przyjechał cały One Direction. Jakby nie mógł zjawić się tylko mój brat... Przewróciłam oczami i opadłam na kanapę. Skrzywiłam się wygrzebując coś spod pleców. Zmrużyłam oczy, a po chwili rozpoznałam kluczyk do barku taty. Zaśmiałam się i schowałam go do kieszeni. Lepiej, żeby Niall nie wiedział o tym, że go mam.
Słyszałam jak Zayn próbuje otworzyć zamek do drzwi, a po chwili po domu rozniósł się radosny śmiech mojego braciszka.
-Alison!- zawołał, drąc się na cały dom.
- Nie wrzeszcz tak, głucha nie jestem!- odkrzyknęłam nawet nie podnosząc się z kanapy. Leżałam tak wygodnie, dopóki ktoś nie podszedł i mocnym ruchem nie zrzucił mnie z niej. Z głośnym hukiem spadłam na podłogę.
-Kurwa, Horan!- warknęłam w stronę brata widząc jak siada wygodnie na kanapie. Świetne powitanie starszego brata, nie ma co.
- Kurwa, Evans- powtórzył- Nie przeklinaj!- spojrzał na mnie. Wydęłam usta i odsunęłam się od niego.
-Spadaj- mruknęłam i oparłam się o stolik.- powinnam teraz zadzwonić na policję i powiedzieć, że włamaliście mi się do domu. Ciekawe, jak na to zareagują media?- zaśmiałam się.- Już widzę te nagłówki: ,, Najsławniejszy boysband wszech czasów włamał się domu prawników!''
- Nie podskakuj, Evans- usłyszałam, a mój śmiech utkwił w gardle. Cholera. Oczywiście musiał się tutaj przypałętać ON.
- A ciebie Malik w szczególności powinni zamknąć- odgryzłam się i wstałam. Ominęłam Harry'ego, Liam'a i Louis'a po czym skierowałam się do kuchni. Otwarłam szafkę z szklankami i chwyciłam jedną. Było mi gorąco i miałam już wszystkiego dosyć. Wiedziałam, że zaraz czeka mnie kolejny ochrzan na, który nie miałam siły.
Oparłam się czołem o jedną z szafek i westchnęłam głośno. Powoli zsunęłam się na podłogę i objęłam nogi ramionami. Do moich oczu naleciały łzy.
Dlaczego to wszystko musi być takie trudne? Dobrze wiem jak wszyscy mnie traktują... jak rozwydrzoną małolatę, która w dupie ma zasady. Widziałam to w oczach Niall'a, za każdym razem, gdy na mnie patrzył po którymś z moich wyskoków. Zawsze miał ten sam wyraz twarzy. Jakbym go zawiodła.
Dzisiaj też to zauważyłam i zabolało mnie to. Nie rozumiałam, jak on mógł we mnie nadal wierzyć. Po tym, ile razy pokazałam mu, że mam gdzieś to co do mnie mówi.
Dzisiaj też to zauważyłam i zabolało mnie to. Nie rozumiałam, jak on mógł we mnie nadal wierzyć. Po tym, ile razy pokazałam mu, że mam gdzieś to co do mnie mówi.
- Al, to chyba twoje- usłyszałam i momentalnie podniosłam głowę do góry. Przede mną, z moim złożonym już telefonem, stał Liam. Zaskoczony spojrzał na mnie i zmarszczył brwi. Po chwili usiadł obok na podłodze i objął.
Normalnie bym mu na to nie pozwoliła, ale teraz byłam zbyt podatna na bodźce. Oparłam swoją głowę na jego ramieniu i pozwoliłam, żeby łzy spłynęły mi po twarzy.
- Czemu, oni kurwa to robią?- wyjąkałam, próbując jednocześnie wziąć się w garść. - Nie uwierzę, że im tak zależy na tym, żebym była grzeczną dziewczynką... nie po tym co robiłam.
-Al, Niall to twój brat, on zawsze będzie się o ciebie martwił.- usłyszałam i momentalnie się zaśmiałam. Dobre sobie.
-Taaa.... jasne, ktoś przecież musi, nie?- syknęłam odsuwając się od chłopaka- Bo skoro moi rodzice, mają głęboko w dupie to co robię, to ktoś musi być, kto zajmie ich miejsce, prawda? I na moje nieszczęście okazali się nimi Niall i Zayn. Pfff....Nie chcę mieć takich nianiek.
Liam pokręcił głową i podał mi telefon. Niechętnie wyjęłam go z jego rąk i położyłam na blacie. Coś czuję, że za chwilę ruszy pierwsza porcja kazania.
-Cóż, powiem tyle- zaczął chłopak- Niall i Zayn doskonale wiedzą, co zrobić, żebyś w końcu przestała mieć problemy z prawem. Który to już raz jesteś zatrzymana? Niech policzę- zamyślił się- Piąty! I to był jeden z twoich najpoważniejszych wyskoków, bo przecież miałaś przy sobie nielegalny dowód, więc policja ma cię pod nadzorem. I szczerze mówiąc faktycznie, gdyby nie Niall siedziałabyś teraz zamknięta za kratkami. To on dał kucję twojemu tacie, żeby ją wpłacił, bo inaczej by się nie wypłacili.
- Nie prosiłam go o to- pruknęłam- Nie potrzebuje waszych pieniędzy. Mam tego dość. Cokolwiek się się stanie, nie chcę, żebyście mi pomagali. Mam już po uszy waszej pomocy- warknęłam. Chwyciłam telefon i wybiegłam z kuchni. Po drodze usłyszałam jak Niall woła mnie do salonu, ale z wymowną miną pokazałam mu środkowy palec.
Trzasnęłam drzwiami i zamknęłam je na klucz.
- Pierdolcie się...- mruknęłam i upadłam na łóżko. Chciałam być teraz sama. Całkowicie sama.
***************
I odcinek numer jeden! Mam nadzieję, że większość z was zostawi komentarz! :D